Opis
Wlicza się w to umiejętność kontrolowania swoich motywów działania oraz ustalanie tego, co słuszne, czyli tego co przynosi niezmącony spokój i zadowolenie. W drodze do tego celu musimy potrafić wpierw poprzez właściwą medytację doświadczyć naszą Wyższą Istotę. Pozwoli nam to zrozumieć, co dla nas i innych jest najlepsze, a następnie w taki sposób utrwalić to w umyśle, by stało się naszą siłą napędową, która z radością pcha nas w kierunku postawionych sobie zadań. Na drodze tej pojawią się przeszkody pochodzące z przeszłości, a autor wyjaśnia, jak poradzić sobie z nimi po mistrzowsku.
Na ścieżce ważne staje się tworzenie i kultywowanie cech charakteru silnej i spełnionej osobowości – odwagi, ufności, samodyscypliny, prostoty. Szczęście nie jest wynikiem samego tylko dążenia i osiągania, lecz oddania swojej energii i zasobów dla ogólnego dobra ludzkości, co oczywiście nie wyklucza bogactwa czy wielkości.
Cytaty z książki:
Z Mistrz przeznaczenia:
Panuje pośród nas, i zawsze panowała, szeroko rozpowszechniona wiara w los albo przeznaczenie, w jakąś odwieczną, nieodgadnioną moc wyznaczającą określony koniec jednostek i narodów. To przekonanie zrodziło się z naszej długotrwałej obserwacji faktów życia.
Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie zapanować nad pewnymi sytuacjami i że często po prostu nie mogą czegoś uniknąć. Takim nieuchronnym zdarzeniem są choćby narodziny czy śmierć, choć napotykamy ich w życiu więcej.
Dokładamy wszelkich starań, by osiągnąć obrane cele, i prędzej czy później uświadamiamy sobie istnienie mocy, która nie pochodzi z nas i która uniemożliwia nasze dążenia, śmiejąc się nam w twarz z naszych daremnych pragnień i walki.
W miarę upływu lat ludzie uczą się więc poddawać w mniejszym lub większym stopniu tej wyższej mocy, której nie rozumieją, dostrzegając jedynie skutki jej działania we własnym życiu i otaczającym ich świecie. Nadają jej różne imiona, takie jak Bóg, Opatrzność, los, przeznaczenie itd.
Obdarzeni kontemplacyjną naturą poeci i filozofowie przyglądają się tej tajemniczej sile z pewnego dystansu. Widzą, jak wynosi tych, których sobie upodobała, by uczynić ofiary z innych, co wydaje się wydarzać bez żadnego wyraźnego powodu.
(…)
Tak więc przedstawiciele wszystkich narodów i czasów doświadczają działania tej niezwyciężonej mocy czy też prawa, a doświadczenie naszego narodu zostało ujęte w powiedzeniu: „Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi”.
Lecz, choć może to wydawać się sprzeczne, panuje równie szeroko rozpowszechnione przekonanie o odpowiedzialności człowieka jako wolnej istoty.
Wszelka nauka moralna jest afirmacją ludzkiej wolności wyboru sposobu życia i kształtowania swego przeznaczenia. Cierpliwe i niestrudzone działania zmierzające do realizacji obranych celów traktowane są jak deklaracje świadomości wolności i mocy.
To dwojakie doświadczanie losu z jednej strony i wolności z drugiej budzi niekończące się kontrowersje pomiędzy wyznawcami fatalizmu i głosicielami wolnej woli – kontrowersje, które niedawno zyskały nową nazwę: „determinizm kontra wolna wola”.
Pomiędzy dwiema skonfliktowanymi stronami istnieje zazwyczaj „środek”, stan równowagi sprawiedliwości albo kompensacji, który zawiera w sobie elementy obu stanowisk, nie opowiadając się jednocześnie za żadnym z nich. Ten środek zaprowadza pewną harmonię i jest punktem styczności dwóch ekstremalnych postaw.
(…)
Ten, kto rozumie i panuje nad siłami natury zewnętrznej, jest naturalnym uczonym, ten zaś, kto rozumie i panuje nad wewnętrznymi siłami umysłu, jest boskim uczonym. Prawa rządzące procesem zdobywania wiedzy na temat zjawisk zewnętrznych działają również w procesie zdobywania wiedzy wewnętrznej.
Nikt nie stanie się uznanym naukowcem w ciągu kilku tygodni czy miesięcy, nawet w ciągu kilku lat. Potrzeba wielu lat żmudnych badań, by móc się wypowiadać jako autorytet i być zaliczanym do grona ludzi nauki. Podobnie człowiek nie zdobędzie nad sobą kontroli, nie zyska tej mądrości, spokoju i wiedzy, jaką daje samokontrola, bez wielu lat żmudnej pracy nad sobą; pracy tym trudniejszej, że wymaga ona milczenia i nie spotyka się z uznaniem świata. Tak więc ten, kto obrał sobie tę dziedzinę nauki, musi się nauczyć żyć samotnie, nie oczekiwać nagród ani uznania świata zewnętrznego.
(…)
Jest to prawo sprawiedliwości albo prawości, prawo uniwersalne i najwyższe. Temu prawu jest więc teraz posłuszny. Zamiast myśleć i działać po omacku, jak natura, która jest pobudzana i przyzywana przez sprawy zewnętrzne, on podporządkowuje swoje myśli i czyny tej centralnej zasadzie. Nie działa już z siebie, lecz czyni to, co jest właściwe – co jest uniwersalnie i odwiecznie właściwe. Nie jest już niewolnikiem swojej natury i okoliczności, lecz ich panem.
Nie pozwala sobą miotać siłom umysłu; kontroluje i kieruje tymi siłami, by realizować swoje cele. Podporządkowawszy sobie naturę, wyzbywając się myśli i powściągając się przed uczynkami, które przeciwstawiają się temu prawu i dlatego powodują cierpienie i porażki, wznosi się ponad dominium grzechu i smutku, ignorancji i zwątpienia, silny, spokojny i opanowany.
(…)
Wszystko, czego potrzebujemy do rozwijania woli, mamy w zasięgu ręki; przejawia się to w naszych myślach i życiu; tkwi w słabych cechach naszego charakteru, atakuje nas po to, by wzmacniać naszą wolę. Ten, kto pojął tę prostą, podstawową prawdę, przekona się, że cały proces nauki rozwijania w sobie woli można streścić w siedmiu regułach:
- Zerwanie ze złymi nawykami.
- Tworzenie dobrych nawyków.
- Pilność w wypełnianiu bieżących powinności.
- Energiczne wykonywanie wszystkiego, co niezbędne.
- Życie zgodne z zasadami.
- Powściągliwość w mowie.
- Kontrola umysłu.
Każdy, kto będzie głęboko rozmyślał i wprowadzał w życie powyższe reguły, będzie musiał rozwinąć w sobie czystość celu i siłę woli, dzięki którym pokona wszelkie trudności i wyjdzie zwycięsko z każdej próby.
(…)
Rzetelność polega na robieniu drobnych rzeczy tak, jakby były największymi na świecie. To, że drobne życiowe sprawy mają najwyższą wagę, jest prawdą powszechnie nierozumianą, a myśl, że drobne sprawy można zaniedbywać, odsuwać od siebie lub odrzucać, jest główną przyczyną tak powszechnego braku rzetelności, która sprawia, że ludzka praca jest niedoskonała, a życie nieszczęśliwe.
Kiedy człowiek rozumie, że wielkie sprawy tego świata i życia składają się w istocie z rzeczy drobnych, że nie zaistniałyby, gdyby nie nagromadzenie tych drobnych spraw, zaczyna zwracać baczną uwagę na to, co wcześniej wydawało mu się nie mieć znaczenia. Dzięki temu wyrabia w sobie rzetelność i staje się człowiekiem użytecznym i wpływowym. Bo posiadanie bądź nieposiadanie tej jednej cechy czyni ogromną różnicę pomiędzy życiem wypełnionym spokojem i mocą a życiem nędznym i słabym.
(…)
Koncentracja albo ogniskowanie umysłu w centralnym punkcie jest absolutnie niezbędna do ukończenia każdego zadania. Koncentracja jest ojcem rzetelności i matką doskonałości. Jako zdolność nie stanowi celu sama w sobie, lecz wspomaga wszystkie pozostałe zdolności i każdą pracę. Jest mocą służącą realizacji każdego celu. Na podobieństwo pary w mechanice jest dynamiczną siłą działającą w maszynerii umysłu i życiowych funkcji.
Jest to zdolność, którą posiada każdy człowiek, choć opanowanie jej w stopniu doskonałym należy do rzadkości – podobnie jak wola i rozum, które również posiadają wszyscy ludzie, lecz tylko nieliczni opanowali wolę w stopniu doskonałym i doskonale potrafią posługiwać się rozumem. Tajemnica, jaką niektórzy współcześni mistycy otaczają tę kwestię, jest zupełnie zbyteczna.
Każdy człowiek sukcesu, niezależnie od dziedziny, jaką się para, praktykuje koncentrację, choć może nigdy się nad tym nie zastanawiał. Za każdym razem, gdy pochłania go jakaś książka czy zadanie, gdy oddaje się jakiejś pracy czy pełnieniu powinności, musi być w jakimś stopniu skoncentrowany.
(…)
Wielkim wrogiem koncentracji – a więc także wszystkich umiejętności i każdej mocy – jest błądzenie, chwiejność postępowania, brak zdyscyplinowania w osiąganiu tego, czego nie możemy osiągnąć innymi metodami. Koncentracja pozwala nam bowiem z łatwością pozyskać to, co wydaje się niemożliwością, lecz sama w sobie jest czymś martwym, nie jest żywym osiągnięciem.
Koncentracja jest tak wpleciona w naszą codzienność, że nie sposób jej oddzielić od wypełniania naszych obowiązków; ten, kto usiłuje ją osiągnąć niezależnie od swych praktycznych potrzeb, nie tylko poniesie porażkę, ale osłabi, zamiast wzmocnić, swoją kontrolę nad umysłem i skuteczność działania, czyniąc się coraz mniej zdolnym do osiągania jakichkolwiek sukcesów.
Rozproszona, niezdyscyplinowana armia jest bezużyteczna. Aby była sprawna i szybko odnosiła zwycięstwa, musi być mocno skoncentrowana i sprawnie prowadzona. Rozproszone, rozbite myśli są słabe i bezwartościowe. Myśli kontrolowane i kierowane są niezwyciężone. Ich zwycięskiej sile ustępuje wszelki zamęt, zwątpienie i trudności. Skoncentrowana myśl przyczynia się w wielkim stopniu do każdego sukcesu, dyryguje każdym zwycięstwem.
Umiejętność koncentrowania myśli nie jest żadną tajemnicą, ponieważ rządzi nią ta sama zasada, która jest niezbędna do każdego rozwoju, czyli praktyka. Jeśli chcesz czegoś dokonać, musisz zacząć to robić i robić to tak długo, aż opanujesz to w stopniu mistrzowskim. Ta zasada jest uniwersalna – obowiązuje we wszystkich sztukach, w nauce, w każdym rzemiośle, w procesie uczenia się, w postępowaniu i religii. Jeśli ktoś chce się nauczyć malować, musi malować; jeśli chce posługiwać się sprawnie jakimś narzędziem, musi go używać; jeśli chce być wykształcony, musi się uczyć; a by być mądrym, musi mądrze postępować; jeśli zaś jego celem jest skuteczna koncentracja umysłu, musi się koncentrować. Ale samo czynienie czegoś nie wystarczy – potrzeba do tego jeszcze energii i inteligencji.
Tak więc naukę koncentracji zaczynamy od wykonywania naszych codziennych obowiązków, jednocześnie o nich myśląc, przywołując całą swoją inteligencję i energię mentalną, by skupić się na tym, co jest do zrobienia; i za każdym razem, kiedy nasze myśli zaczynają gdzieś błądzić, musimy je sprowadzać na powrót do tego, co właśnie robimy.
(…)
Kiedy aspiracja łączy się w stanie koncentracji, rezultatem tego jest medytacja. Gdy człowiek intensywnie pragnie osiągnąć i realizować wyższe, czystsze i bardziej promienne życie niż to, które upływa pośród ziemskich spraw i folgowania przyjemnościom, ma aspirację; kiedy zaś z zaangażowaniem koncentruje swe myśli na odkryciu takiego życia, praktykuje medytację.
Bez takiej intensywnej aspiracji nie ma medytacji. Tę praktykę uniemożliwiają ospałość i obojętność. Im bardziej intensywna ludzka natura, tym większe ma szanse osiągnąć stan medytacji, tym skuteczniej będzie go praktykować. Żarliwość pozwala najszybciej dotrzeć na wyżyny prawdy w medytacji, kiedy jej aspiracje budzą się w dostatecznym stopniu.
Koncentracja jest niezbędna do osiągnięcia sukcesu w świecie zewnętrznym; medytacja jest niezbędna, by osiągnąć sukces duchowy. Umiejętności i wiedzę o świecie zewnętrznym zdobywa się przez koncentrację; umiejętności i wiedzę duchową zaś poprzez medytację. Dzięki koncentracji człowiek wnosi się na wyżyny geniuszu, lecz nie sięga niebiańskich wyżyn prawdy; aby tego dokonać, musi medytować.
Dzięki koncentracji człowiek może uzyskać cudowne zrozumienie i wielką moc cezara; medytacja pozwala mu zdobyć boską mądrość i doskonały spokój Buddy. Doskonałość koncentracji jest mocą; doskonałość medytacji mądrością.
Dzięki koncentracji człowiek zyskuje umiejętności życiowe – może parać się nauką, sztuką, handlem itp. – lecz to medytacja uczy go samego życia; życia w sposób właściwy, oświecony, mądry itp. Święci, mędrcy, zbawiciele – mądrzy ludzie i boscy nauczyciele – to skończone produkty świętej medytacji.
Cztery etapy koncentracji zaangażowane są w medytacji; różnica pomiędzy tymi dwoma mocami leży w ich ukierunkowaniu, nie w ich naturze. Dlatego medytacja jest duchową koncentracją; skupieniem umysłu na poszukiwaniu boskiej wiedzy, boskiego życia, intensywnym trwaniem, w myślach, przy prawdzie.
Tak więc człowiek aspiruje do tego, by poznać i realizować, ponad wszystko inne, prawdę. Obejmuje uwagą swoje postępowanie, życie i proces samooczyszczania, dzięki czemu przechodzi do poważnej kontemplacji faktów, problemów i tajemnicy życia; kontemplując, osiąga umiłowanie prawdy tak pełne i intensywne, że daje się jej całkowicie pochłonąć. Jego umysł nie błądzi już pośród wielości pragnień, a rozwiązując jeden po drugim problemy życiowe, uświadamia sobie ten głęboki związek z prawdą, będący stanem abstrakcji. Tak więc dzięki temu pochłonięciu prawdą, nastaje równowaga i opanowanie charakteru, owa boska aktywność w spoczynku, trwały spokój wyzwolonego i oświeconego umysłu.
Medytacja jest trudniejsza w praktyce niż kontemplacja, ponieważ wymaga dużo głębszej dyscypliny. Koncentrację można praktykować bez konieczności oczyszczenia serca i życia, a takie właśnie oczyszczenie jest nieodłączne od medytacji.
Celem medytacji jest boskie oświecenie, osiągnięcie prawdy, dlatego musi się ona splatać z praktyczną czystością i prawością. Dlatego pomimo, iż początkowo czas poświęcony medytacji jest krótki – może pół godziny wczesnym rankiem – uzyskana w tym czasie wiedza, dzięki żywym aspiracjom i skoncentrowanej myśli, służy nam w praktyce przez cały dzień.
W medytacji zawiera się więc całe ludzkie życie; ten, kto osiąga postępy w jej praktyce, zyskuje coraz większą sprawność w wypełnianiu powinności życiowych w każdych okolicznościach, staje się bowiem coraz silniejszy, spokojniejszy, mądrzejszy i bardziej święty. Zasada medytacji jest dwojakiej natury:
- Oczyszczenie serca poprzez nieustanne rozmyślanie o sprawach czystych.
- Zdobycie boskiej wiedzy dzięki wcieleniu tej czystości w życiu.
Człowiek jest istotą myślącą, a jego życie i charakter determinują jego nawykowe myśli. Na skutek praktyki, skojarzeń i nawyków odpowiednie myśli napływają doń z coraz większą swobodą i częstotliwością, „zakotwiczając” jego umysł w określonej przestrzeni poprzez automatyczne działania nazywane „nawykami”.
Codzienne oddawanie się czystym myślom powoduje, że medytujący tworzy nawyk czystego, oświeconego myślenia skłaniającego go do czystych i oświeconych czynów i rzetelności w wypełnianiu obowiązków. Poprzez niestrudzone powtarzanie czystych myśli, ostatecznie staje się z nimi jednością, oczyszczoną istotą, manifestującą swoje osiągnięcia w czystych działaniach, w spokojnym i mądrym życiu.
Większość ludzi żyje pośród sprzecznych pragnień, namiętności, emocji i spekulacji, dlatego nie może zaznać spokoju, dlatego jest niepewna siebie i przepełniona smutkiem. Kiedy jednak człowiek zaczyna szkolić swój umysł w medytacji, stopniowo zyskuje kontrolę nad swoim konfliktem wewnętrznym i uczy się skupiać swe myśli na centralnej zasadzie.
W ten sposób stare nawyki nieczystego i błędnego myślenia i działania zostają przerwane, tworzą się zaś nowe nawyki czystego i oświeconego myślenia i działania. Człowiek coraz bardziej zbliża się do prawdy, a w jego życiu zaczyna panować coraz większa harmonia i mądrość, coraz większa doskonałość i spokój.
Wielkim, wzniosłym aspiracjom poznania prawdy zawsze towarzyszy żywe poczucie smutku, krótkotrwałości i tajemnicy życia, i zanim nie osiągnie się tego stanu umysłu, medytacja jest niemożliwa. Puste rozważania czy snucie marzeń na jawie (nawyki, które często określa się jako medytację) są bardzo dalekie od medytacji we wzniosłym, duchowym sensie, jaki jej przypisujemy.
(…)
Oznakami medytacji są:
- Przyrost energii fizycznej i mentalnej.
- Intensywne dążenie do zyskania mądrości.
- Mniejszy wysiłek konieczny do wypełniania codziennych obowiązków.
- Trwała determinacja w odpowiedzialności za nasze ziemskie sprawy.
- Wolność od lęku.
- Obojętność wobec bogactwa.
- Samokontrola.
Rozproszenie jest słabością, koncentracja zaś siłą. Destrukcja to proces rozbijania, podczas gdy trwanie jest jednoczeniem. Rzeczy są przydatne, a myśli pełne mocy na tyle, na ile są inteligentnie koncentrowane. Cel jest silnie skoncentrowaną myślą.
Wszystkie energie mentalne skierowane są na osiągnięcie celu i przeszkody powstające między myślącym a celem są przełamywane i pokonywane jedna po drugiej. Celem jest klucz do świątyni osiągania. Spaja ona i łączy w całość to, co w przeciwnym razie pozostałoby w rozproszeniu, co byłoby bezużyteczne.
Płoche kaprysy, przelotne zachcianki, niesprecyzowane marzenia i niepewne postanowienia to nie cele. W wytrwałym dążeniu do realizacji celów tkwi niezwyciężona moc, która połyka wszystkie niższe myśli i maszeruje prosto do zwycięstwa.
Wszyscy ludzie sukcesu działają celowo. Trzymają się obranej idei, projektu czy planu i nie rezygnują; rozwijają go w myślach, kształtują i pielęgnują, nigdy się nie poddają w obliczu trudności. Zaiste, intensywność celu potęguje się wraz z rosnącą wielkością napotykanych przeszkód.
Ze Zwycięskie życie:
Każda istota żyje w świecie swojego umysłu. Jej radości i smutki są wytworem jej umysłu i tylko umysł decyduje o ich trwałości. Pośród tego świata, zaciemnionego grzechem i smutkiem, w którym żyje większość ludzi, mieści się inny świat, opromieniony światłem cnót i nieskażonej radości. W tym świecie żyją doskonali. Można go odnaleźć i można do niego wejść dzięki samokontroli i moralnej doskonałości. W tym świecie toczy się życie doskonałe należne człowiekowi, który nie spełni się do końca, dopóki nie ukoronuje swojego istnienia doskonałością. Doskonałe życie nie jest czymś odległym i niemożliwym, jak to sobie wyobrażają ludzie pogrążeni w ciemności; jest absolutnie możliwe i realne, znajduje się w zasięgu ręki. Człowiek jest łaknącą, łkającą, grzeszną i żałującą swych grzechów istotą dopóty, dopóki trwa w swojej słabości. Jeśli jednak otrząśnie się z mrocznego snu, powstanie i osiągnie wielkość.
(…)
Tych, którzy dzielnie walczą i się nie poddają, czeka triumfalne zwycięstwo nad wszystkim, co w życiu mroczne. Oznajmiam to na początku, by czytelnik wiedział, że nie ma co do tego cienia wątpliwości. Przedstawię w tej książce te cechy charakteru i postawy, które służą jako budulec do życia wypełnionego spokojną siłą, życia osiągającego najwyższe zwycięstwo.
Stanąć twarzą w twarz z prawdą, dotrzeć, długo błądząc i cierpiąc ból, do prawdy i błogości, nie dać się ostatecznie pokonać i wykluczyć, lecz odnieść triumf nad wewnętrznym wrogiem – oto boskie przeznaczenie człowieka, jego chwalebny cel. Tak mówi każdy święty, mędrzec i zbawca.
Na obecnym etapie życia ludzkości stosunkowo niewielu osiągnęło to triumfalne zwycięstwo – choć ostatecznie osiągną je wszyscy – jest jednak prześwietne grono doskonałych, którzy dokonali tego w przeszłości, a ich liczba rośnie w kolejnych epokach. Ludzie są uczniami w szkole życia i większości z nich nigdy nie udaje się tej szkoły ukończyć. Są jednak i tacy, którzy w tym życiu, dzięki skupieniu na obranym celu i niestrudzonej walce z ciemnością, bólem i ignorancją, zdobywają właściwą wiedzę o życiu i radośnie przekraczają uczniowski etap.
Człowiek nie może być wiecznie uczniem we wszechświecie, nie może nieustannie zbierać cięgów za swoje błędy i przewinienia. Jeśli bowiem chce, potrafi skoncentrować swe myśli na zadaniu i opanować lekcje życia, może zostać kompetentnym i wiarygodnym uczonym, żyjącym w zrozumieniu i pokoju, nie w ignorancji i poczuciu nieszczęścia.
Smutki i trudy życia są w nim głęboko zakorzenione, lecz można je całkowicie wyplewić. Namiętności i emocje ludzkiej natury, jeśli nad nimi nie panujemy, mogą człowieka pochłonąć, stworzyć w nim bolesny konflikt, ale można je wyciszyć, zharmonizować, a także mądrze nimi pokierować, by stały się posłusznymi pomocnikami w pracy nad osiągnięciem oświecenia.
Trudy życia są wielkie, walka z nimi zagorzała, a to, czego człowiek pragnie, niepewne i zwodnicze; w każdej godzinie mężczyźni i kobiety załamują się pod tym ciężarem. A jednak wszystkie te okoliczności nie istnieją obiektywnie, nie są arbitralne. Są subiektywnym wytworem umysłu, który można przezwyciężyć. W uniwersalny porządek nie zostało wpisane zło; umysł ludzki może się wznieść na wyżyny moralności, dokąd zło nie ma dostępu.
Nieugięta wiara w odwieczną uniwersalną sprawiedliwość i w panującego nad wszystkim Boga to preludium do zwycięskiego życia. Człowiek, który dąży do tego, by być silnym, spokojnym i wytrwałym w swym sercu, musi wyzbyć się wszelkich wątpliwości co do tego, że serce życia jest dobre. Ten, kto kieruje swój wzrok ku kosmicznemu porządkowi, by doświadczyć wyzwolenia, musi wiedzieć, że w tym świecie nie ma miejsca dla chaosu poza tym, który on sam stwarza. Uświadomienie sobie tego jest trudne, ponieważ niedoskonały umysł na obecnym etapie swego rozwoju skłonny jest użalać się nad sobą i szukać dla siebie usprawiedliwień, ale można to przekroczyć i trzeba, jeśli człowiek chce żyć w wolności. Najpierw jednak musi on uwierzyć i trwać w tej wierze, która dojrzeje do realizacji i wiedzy.
Cierpienie w wielkim stopniu łagodzi akceptacja, uznanie, iż jest ono koniecznym doświadczeniem, toteż człowiek wierzący je akceptuje. Kiedy uznajemy wszystkie nasze doświadczenia za coś dobrego, za coś, co służy kształtowaniu naszego charakteru, wykraczamy poza cierpienie. Tak postępuje ten, kto posiada wiedzę.
Wiara jest szarym brzaskiem poprzedzającym nastanie pełnego, doskonałego dnia wiedzy. Bez niej człowiek nie znajdzie w sobie siły, nie wykształci w sobie trwałej pewności serca. Człowiek wierzący nie poddaje się w obliczu trudności; nie popada w rozpacz, gdy osaczają go problemy. Nieważne, jak stroma i mroczna jest jego droga, spogląda on naprzód wypatrując światła. Jego celem jest jasne miejsce odpoczynku. Ci, którzy nie mają wiary w triumf dobra, ulegają złu. Musi tak być; bowiem ten, kto nie wznosi się w dobru, potęguje zło; sądząc, że to zło panuje w świecie, otrzymuje zło jako zapłatę.
(…)
Zanim mężczyzna stanie się naprawdę boski, musi najpierw stać się męskim; zanim kobieta może stać się naprawdę boska, musi najpierw stać się kobieca. Prawdziwe dobro jest niemożliwe bez siły moralnej. Kokieteria, pretensjonalność, sztuczność, pochlebstwa, niepewność i uśmiech hipokryzji – niech to wszystko raz na zawsze zniknie z naszych umysłów. Zło jest w istocie słabe, nieskuteczne i tchórzliwe. Dobro jest w istocie silne, skuteczne i odważne. Ucząc mężczyzn i kobiety, by byli dobrzy, uczę ich być silnymi, wolnymi i wiarygodnymi. Wielkim niezrozumieniem mojej osoby i zasad, które głoszę, wykazują się ci, którzy wyobrażają sobie, że ucząc łagodności, czystości i cierpliwości, uczę ich słabości. Tylko męski mężczyzna i kobieca kobieta mogą naprawdę zrozumieć te boskie cechy. Nikt nie jest lepiej wyposażony do osiągnięcia zwycięskiego życia niż ci, którzy wraz z wysoką moralnością i poczuciem czystości oraz honoru posiadają jednocześnie silną zwierzęcą naturę normalnego człowieka.
Ta zwierzęca siła, która – w różnych postaciach – przejawia się w tobie i która w chwili podniecenia porywa cię ze sobą na oślep, która każe ci zapomnieć o twojej wyższej naturze, porzucić twą ludzką godność i honor, ta sama siła, kontrolowana, opanowana i właściwie kierowana, obdarza cię boską mocą pozwalającą na najwyższe, najszlachetniejsze i najbardziej błogie zwycięstwa w prawdziwym życiu.
(…)
Jakże wspaniała jest uniwersalna energia! Nieulegająca zmęczeniu, niewyczerpana, wieczna, która przepływa przez atom i przez gwiazdę, która zasila płynne kształty swoją niestrudzoną, jasną, pulsującą siłą.
Człowiek jest cząstką tej twórczej energii; w nim się ona manifestuje w postaci zdolności jego umysłu, uczuć, namiętności, inteligencji, moralności, rozumu, zrozumienia i mądrości. Człowiek nie jest jednak biernym przewodnikiem tej energii, używa jej świadomie, kontroluje ją i nią kieruje. Powoli, lecz pewnie zyskuje panowanie nad siłami zewnętrznymi, skutecznie je sobie podporządkowuje. Równie skutecznie przejmie kontrolę nad siłami wewnętrznymi – subtelnymi energiami myśli – i ukierunkuje je tak, by stały się źródłem jego harmonii i szczęścia.
Prawdziwą rolą człowieka w kosmosie jest bycie królem, nie niewolnikiem. Powinien on wydawać polecenia zgodne z prawem dobra, nie zaś być bezsilnym narzędziem w rękach zła. Jego ciało i umysł to podwójne dominium, nad którym powinien objąć władzę, być panem prawdy, własnym mistrzem, mądrym użytkownikiem i kontrolerem własnych zasobów czystej, wiecznej, twórczej energii. Niechże więc chodzi po ziemi bez wstydu, silny, mężny, czuły i dobry; niech nie porzuca siebie, lecz kroczy z godnością jako człowiek doskonały; niech nie popada w egoizm i niechęć wobec innych, niech nie prosi ze łzami o wybaczenie i litość, ale stoi mocno na własnych nogach, wolny, w subtelnym majestacie bezgrzesznego życia.
Człowiek przez długi czas postrzegał siebie jako istotę nikczemną, słabą i bezwartościową, i to go zadowalało. Jednak nowa era, która właśnie nastała dla świata, sprawi, iż dokona on niezwykłego odkrycia. Przekona się, że jest czysty, mocny i szlachetny, jeśli powstanie i wyrazi taką wolę. To powstanie nie będzie przeciwko żadnemu wrogowi nadchodzącemu z zewnątrz; nie przeciw bliźniemu, rządowi, prawom, duchom, pryncypiom, lecz przeciwko ignorancji, winie i nieszczęściu, które ściąga on na siebie działaniem własnego umysłu. Bo tylko ignorancja i popełniane przez nas błędy czynią z nas niewolników, podczas gdy mądrość i wiedza przywracają nam nasze królestwo.
(…)
Życie jest kombinacją nawyków, niektórych godnych potępienia, innych dobroczynnych, wszystkich jednak powstałych z tego samego źródła, jakim jest nawyk myślenia. Myśl stwarza człowieka; dlatego prawidłowe myślenie jest najważniejszą sprawą w jego życiu. Zasadnicza różnica pomiędzy człowiekiem mądrym a głupcem jest taka, że mądry kontroluje swoje myśli, a głupiec pozwala im nad sobą panować. Człowiek mądry sam decyduje o tym, jak i co będzie myślał, nie pozwala, by rzeczy zewnętrzne odciągały jego myśli od obranego celu; głupiec daje się zniewolić każdej tyrańskiej myśli, jaką wzbudza w nim świat zewnętrzny, wędruje przez życie jako bezwolne narzędzie impulsów, kaprysów i namiętności.
Niedbałe, beztroskie myśli, nazywane potocznie bezmyślnością, są towarzyszkami porażek, błędów i upadków. Nic, żadna modlitwa, żadna religijna ceremonia, nawet dobre uczynki, nie mogą nadrobić błędnego myślenia. Tylko prawidłowe myślenie może naprawić złe życie. Tylko prawidłowa postawa umysłu wobec ludzi i rzeczy może dać nam wytchnienie i spokój.
Zwycięskie życie czeka wyłącznie tego, czyje serce i intelekt nastrojone są na wzniosłość. Musi on myśleć logicznie, konsekwentnie, harmonijnie i symetrycznie. Musi kształtować swój sposób myślenia zgodnie z ustalonymi zasadami i dzięki temu budować swoje życie na pewnych fundamentach wiedzy. Nie wystarczy uprzejmość wobec innych, musi on przejawiać również w tej uprzejmości inteligencję. Musi wiedzieć, dlaczego jest uprzejmy. Jego życzliwość musi być cechą niezmienną, nie przypadkowym impulsem wyrywającym się z postawy pełnej urazy i szorstkości.
(…)
Dzięki panowaniu nad sobą osiąga się pewną formę świadomości, którą niektórzy nazwaliby boską. Różni się ona od zwykłej ludzkiej świadomości, która łaknie osobistych korzyści i gratyfikacji z jednej strony, popadając w urazy i smutki z drugiej. Ta boska świadomość interesuje się ludzkością i wszechświatem, odwiecznymi prawdami, prawością, mądrością i prawdą, nie przyjemnością, bezpieczeństwem i przetrwaniem osobowości. Nie chodzi tu o to, by zniszczyć wszystkie osobiste przyjemności, ale by ich więcej nie pragnąć, nie gonić za nimi, by nie były już one najważniejsze. Oczyszczenie następuje dzięki prawym myślom i czynom, ale nie stanowi ono celu samo w sobie.
Z Ponad zamęt życia:
Nie możemy zmieniać okoliczności zewnętrznych ani kształtować innych ludzi wedle naszego upodobania. Nie możemy nakłonić świata, by spełniał nasze oczekiwania, ale możemy zmienić swój świat wewnętrzny – nasze pragnienia, namiętności, myśli – oraz swój stosunek do innych ludzi. Możemy formować siebie w mądry sposób, by odnaleźć w sobie zgodę z innymi ludźmi i sprawami. Nie zdołamy okiełznać chaosu panującego na zewnątrz, ale możemy uspokoić swój własny umysł. Powinności i trudności życiowe domagają się naszej uwagi, ale nie musimy odczuwać w związku tym napięcia czy niepokoju. Możemy zachować cichy umysł pośród zgiełku świata; ze spokojnym sercem wypełniać nasze obowiązki; być niewzruszonymi pośród toczących się walk. Dwadzieścia tekstów składających się na tę książkę, pozornie nie związanych ze sobą treścią, zawiera jednak wspólnego ducha, w każdym z nich bowiem czytelnik odnajdzie wskazówki, jak osiągnąć te wyżyny samopoznania, jak przezwyciężyć siebie, by wznieść się ponad turbulencje świata do domeny niebiańskiej ciszy.
(…)
Pielęgnować w sobie niezmienną łagodność postawy, wybierać tylko te myśli, które są czyste i słodkie, być szczęśliwym w każdych okolicznościach – ten błogosławiony stan, takie piękno charakteru i życia powinny być celem dla wszystkich, szczególnie zaś dla tych, którzy pragną złagodzić nieszczęścia tego świata. Jeśli więc komuś nie udało się wznieść ponad nieuprzejmość, nieprawość i nieszczęście, bardzo się łudzi wyobrażając sobie, iż może uczynić ten świat szczęśliwszym głosząc jakieś teorie czy teologię. Ten, kto na co dzień jest surowy dla innych, kto żyje w nieprawości i nieszczęściu, przyczynia się do jeszcze większej nędzy tego świata. Ten jednak, kto w życiu niezmiennie kieruje się dobrą wolą, kto nie porzuca szczęścia, każdego dnia przyczynia się do pogłębiania szczęścia całego świata, nieważne, jaką wyznawałby religię czy też nie wyznawałby żadnej.
Jeśli ktoś nie nauczył się, jak być delikatnym, szczodrym, kochającym i szczęśliwym, nauczył się bardzo niewiele, choćby przeczytał wiele ksiąg i dogłębnie poznał literę Pisma. Głębokie, prawdziwe i trwałe lekcje życia otrzymujemy bowiem w procesie uczenia się łagodności, czystości i szczęśliwości. Nieprzerwana łagodność w postępowaniu, także w obliczu zewnętrznych antagonizmów, jest nieomylną oznaką opanowanej duszy, świadectwem jej mądrości i dowodem na posiadanie przez nią prawdy.
Słodka, szczęśliwa dusza jest dojrzałym owocem doświadczenia i mądrości; rozsiewa wokół siebie niewidzialny, lecz intensywny aromat swojego wpływu, ciesząc serca innych ludzi i niosąc światu oczyszczenie. Wszyscy, którzy jeszcze tak nie postanowili, lecz czują, że tego chcą, mogą już dziś zacząć żyć słodko i szczęśliwie, w godności prawdziwego człowieczeństwa. Nie mów więc, że otoczenie jest ci wrogie. Otoczenie nigdy nie staje przeciwko nam, przeciwnie, wspiera nas, ponieważ wszystkie wydarzenia, które wytrącają cię z łagodności i spokoju umysłu, są w istocie niezbędne dla twojego rozwoju. Jedynie konfrontując się z nimi i przezwyciężając je, możesz się uczyć, rozwijać i dojrzewać. Wina leży w tobie.
Czyste szczęście to prawy i zdrowy stan duszy, który może stać się udziałem każdego, jeśli tylko zapragnie on żyć w sposób czysty i wyzbyty egoizmu.
(…)
Nieśmiertelność jest tu i teraz, nie jest czczą spekulacją o tym, co nas czeka po śmierci. To oświecony stan świadomości, w którym wrażenia odbierane przez ciało, różne niespokojne stany umysłu, a także okoliczności i wydarzenia życiowe, jawią się jako ulotne i dlatego iluzoryczne.
Nieśmiertelność nie wiąże się z czasem, nie ma z nim nic wspólnego; należy ona do wieczności i tak jak czas, jest tu i teraz, Wieczność także tu jest. Człowiek może odnaleźć tę wieczność i zamieszkać w niej, jeśli przezwycięży swoje ja, którego istnienie zakorzenione jest w niedających satysfakcji, nietrwałych rzeczach czasu.
Jeśli człowiek żyje wrażeniami, pragnieniami i ulotnymi codziennymi zdarzeniami, w przekonaniu, iż to właśnie one stanowią jego istotę, nie pozna nieśmiertelności. To, czego taki ktoś pragnie i co mylnie bierze za nieśmiertelność, to tylko ciągłość; nieprzerwana sukcesja wrażeń i zdarzeń w czasie. Żyjąc, kochając i chwytając się tego, co go pobudza i daje mu bezpośrednią gratyfikację, nie zdaje sobie sprawy z istnienia wyższego, niezależnego stanu świadomości. Pragnie tej ciągłości i nie chce myśleć o tym, że kiedyś będzie musiał rozstać się z ziemskim luksusem, którego stał się niewolnikiem i który uważa za część siebie.
Ciągłość jest zaprzeczeniem nieśmiertelności; uwikłanie w proces ciągłości jest duchową śmiercią. Jego naturą bowiem jest zmiana, nietrwałość. Jest on nieprzerwanym życiem i umieraniem.
(…)
Wielu ludzi nie rozumie, co w istocie oznacza „pokonanie siebie”, „wyzbycie się pragnień” czy „unicestwienie osobowości”. Niektórzy (szczególnie intelektualiści skłonni tworzyć teorie) traktują te pojęcia jak teorię metafizyczną niemającą nic wspólnego z codziennym życiem; inni uważają, że chodzi o całkowite wyrzeczenie się życia, energii i działania, że jest to próba idealizacji stanu stagnacji i śmierci. To wszystko są jednak błędne wyobrażenia, których każdy powinien się pozbyć na własny użytek. Być może jednak ułatwimy im to zadanie (tym, którzy poszukują prawdy), przedstawiając całą kwestię w inny sposób.
Doktryna pokonywania albo unicestwienia ludzkiego ja jest w istocie bardzo prosta; tak prosta, praktyczna i dostępna, że pięcioletnie dziecko obdarzone umysłem nieskażonym jeszcze przez najróżniejsze teorie, teologiczne schematy i spekulacje filozoficzne ma dużo większe szanse ją zrozumieć niż wielu starszych, którzy stracili z oczu piękno i prawdę, spekulując na temat zawiłych teorii.
Unicestwienie ja polega na wykorzenieniu z ludzkiej duszy wszystkich tych elementów, które powodują podziały, zmagania, cierpienie, choroby i żal. Nie oznacza zniszczenia dobra, piękna i spokoju. Na przykład jeśli człowiek ma skłonność do popadania w rozdrażnienie albo gniew i przezwycięża w sobie tę skłonność wielkim wysiłkiem woli, działając w duchu cierpliwości i miłości, ten akt przezwyciężenia siebie jest właśnie unicestwieniem ja. Wszyscy szlachetni ludzie po części tak postępują, choć mogą temu przeczyć w słowach, zaś ten, kto praktykuje ową postawę w pełni, wyrzekając się wszelkich egoistycznych skłonności tak, by pozostały w nim jedynie bosko piękne cechy, unicestwia swoją osobowość (wszystkie osobowe elementy) i osiąga prawdę.
(…)
Dusza w swojej podróży do doskonałości przechodzi trzy różne etapy. Pierwszym jest etap zwierzęcy, kiedy człowiek jest zadowolony z tego, że żyje, odbiera świat wyłącznie zmysłowo i nie jest świadom istnienia grzechu ani swojego boskiego dziedzictwa. Nie zdaje sobie sprawy z posiadania duchowego potencjału.
Drugi etap to dualizm, w którym umysł oscyluje nieustannie pomiędzy swoimi skłonnościami natury zwierzęcej i boskiej, bowiem zdaje już sobie sprawę z posiadania ich obu. To na tym etapie pokusa odgrywa swoją rolę w rozwoju duszy. Jest to stan nieprzerwanej walki, upadania i powstawania, grzechu i pokuty, bowiem człowiek lubujący się w gratyfikacjach, z których nie chce zrezygnować, jednocześnie aspiruje do czystości i doskonałości stanu duchowego. Niemożność dokonania wyboru jest dla niego prawdziwą udręką.
Wewnętrzny głos nawołujący do boskości powoduje, iż stan ten powoduje wielkie cierpienie, toteż dusza przechodzi wreszcie do trzeciego etapu, wiedzy, a człowiek wznosi się ponad grzech i pokusy, by osiągnąć spokój.
Pokusa, podobnie jak grzeszność, nie jest stanem trwałym, jak sądzi większość ludzi; to przemijająca faza, doświadczenie niezbędne dla duszy, jednak to, czy człowiek przejdzie je w tym życiu i uświadomi sobie, że świętość i boskie wytchnienie są dla niego dostępne tu i teraz, zależy wyłącznie od siły jego intelektu i ducha, a także od intensywności i żarliwości, z jaką poszukuje prawdy.
Pokusa, wraz z całym zamętem, jaki powoduje, może zostać przezwyciężona tu i teraz, lecz jedynie dzięki wiedzy. To stan mroku albo półmroku. Dusza w pełni oświecona jest odporna na wszelkie pokusy. Kiedy człowiek rozumie w pełni źródło, naturę i znaczenie pokusy, w tej samej godzinie przezwycięża ją i odnajduje wytchnienie po długiej pracy. Dopóki jednak tkwi w ignorancji, samo przestrzeganie nakazów religii, modlitwa i czytanie Pisma, nie przynosi mu spokoju.
Ten, kto staje do walki nie znając siły, taktyki ani sposobów zastawiania pułapek przez wroga, ponosi sromotną klęskę i szybko wpada w ręce przeciwnika. Kto więc chce pokonać wroga, kusiciela, musi szukać schronienia w swojej twierdzy i pilnie strzec wszystkich jej bram, by wróg nie przedostał się do środka. Wymaga to nieustannej medytacji, uważności, a także ciągłego sprawdzania siebie, wnikliwej obserwacji wszystkich oznak własnej próżności i egoizmu. Jest to wojna, którą toczą święci; tę samą wojnę podejmuje każda dusza budząca się z długiego zwierzęcego snu.