Baird T. Spalding
Życie i nauka
Mistrzów Dalekiego Wschodu
tom 1+2

54,00 

To fascynująca opowieść o grupie Amerykanów, którzy w 1894 roku wyruszyli na kilkuletnią wyprawę badawczą do wnętrza Azji. W Himalajach nawiązali kontakt z tajemniczymi Mistrzami żyjącymi w harmonii z naturą, którzy manifestują niezwykłe moce, zdolności umysłu i ducha. Mistrzowie, poprzez swoje codzienne życie i pracę, przekazują ludzkości głębokie duchowe prawdy.

Autor poznaje Ich filozofię opartą na Miłości, Mądrości i Prawdzie i opisuje wiele niezwykłych zdarzeń, których był świadkiem. Uświadamia sobie ogromną moc kryjącą się w ludzkich myślach i przekonaniach. Zrozumienie praw rządzących rzeczywistością pozwala Mistrzom panować nad zjawiskami uznawanymi za niemożliwe. Uzdrawiają chorych, komunikują się z naturą, przemieszczają się w czasie i przestrzeni, posługują się niewidzialnymi siłami, potrafią lewitować, manifestować przedmioty z uniwersalnej substancji oraz dokonują wielu innych zdumiewających rzeczy. Autor dowiaduje się o potędze myśli, która kształtuje rzeczywistość, oraz źródle wszelkiego dobra, jakim jest Bóg mieszkający w każdym człowieku. Mistrzowie uczą przede wszystkim, że każdy człowiek jest boskiego pochodzenia i może rozwinąć w sobie podobne moce i zdolności.

Poprzez wiarę i działanie w zgodzie z Wyższym Prawem, każdy może zamanifestować swoją pomyślność i szczęście. Jest to poruszająca i inspirująca opowieść o potencjale drzemiącym w ludzkości. Zachęca do poszukiwania prawdy poprzez doświadczenie, a nie przywiązywanie się do doktryn czy dogmatów.

Ta książka jest wiernym tłumaczeniem oryginalnego pierwszego wydania.

Kategoria:

Opis

Cytaty z książki Baird T. Spalding Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 1 i 2:

Prezentując pierwszy tom Życia i nauk Mistrzów Dalekiego Wschodu chciałbym poinformować, że w 1894 roku uczestniczyłem w podróży jedenastoosobowej grupy badawczej po Dalekim Wschodzie.

Podczas naszego tam pobytu – obejmującego trzy i pół roku – nawiązaliśmy kontakt z Wielkimi Mistrzami w Himalajach. Pomogli nam oni w tłumaczeniu kronik, co wielce wzbogaciło naszą pracę. Pozwolili nam się do siebie zbliżyć i obserwować bezpośrednio działanie wielkiego Prawa, którym się kierują. Nazwaliśmy ich Mistrzami w przekonaniu, że ktoś wiodący życie, jakie opisałem w tej książce, zasługuje na najwyższy szacunek i uznanie należne Mistrzowi.

(…)

Zachowaliśmy wszystkie księgi i rękopisy będące owocem naszego doświadczenia w obcowaniu z Mistrzami. Osobiście uważałem wówczas, że świat nie jest gotów na przyjęcie ich przesłania. Byłem niezależnym członkiem tej grupy badaczy, a teraz postanowiłem opublikować swoje notatki pod tytułem Życie i nauki Mistrzów Dalekiego Wschodu z myślą, że czytelnik może je przyjąć albo odrzucić.

Ta książka, pierwsza ze słonecznej serii, opisuje pierwszy rok podróży naszej ekspedycji w poszukiwaniu Mistrzów. Zawarłem w niej ich nauki, które rejestrowaliśmy na bieżąco stenograficznie za ich pozwoleniem i aprobatą.

(…)

Mistrzowie uznają fakt, że Budda reprezentuje drogę do oświecenia, twierdząc jednocześnie, że Chrystus JEST oświeceniem albo stanem świadomości, do którego wszyscy dążymy – Chrystusowym światłem w każdym człowieku, a zatem także światłem, z jakim każde dziecko przychodzi na ten świat.

Baird T. Spalding

(…)

Wiele się ostatnio publikuje w dziedzinie duchowości, obserwujemy powszechne przebudzenie i poszukiwanie prawdy o wielkich nauczycielach świata, dlatego zdecydowałem się opisać wam moje doświadczenie z Mistrzami Dalekiego Wschodu.

Ta książka nie jest próbą zainicjowania nowego kultu czy religii. Zawarłem w niej tylko podsumowanie naszych spotkań z Mistrzami, by przekazać wielkie fundamentalne prawdy ich nauki.

Mistrzowie ci żyją w rozproszeniu, a ponieważ nasze metafizyczne poszukiwania objęły rozległy obszar Indii, Tybetu, Chin i Persji, nie próbowaliśmy weryfikować tego, czego doświadczyliśmy.

(…)

Ci, którzy tak wielce przyczynili się do sukcesu naszych badań, prosili o zachowanie anonimowości, dlatego nie wymieniamy ich imion w dziennikach pisanych podczas tej ekspedycji. Nie opiszę więc nic poza faktami, starając się używać słów i zwrotów osób, które spotkałem i z którymi miałem codzienny kontakt.

(…)

Zanim rozpoczęliśmy pracę, ustaliliśmy wspólnie, że będziemy uznawali za fakt wszystko, czego będziemy świadkami, i nie będziemy próbowali niczego wyjaśniać, zanim nie zgłębimy wszystkich lekcji, zanim nie doświadczymy tych nauk bezpośrednio we własnym życiu. Chcieliśmy po prostu towarzyszyć Mistrzom, żyć tak jak oni i przekonać się o wszystkim na własnej skórze. Pozwolili nam oni przebywać wśród siebie bez ograniczeń, swobodnie zadawać pytania i wyciągać samodzielne wnioski i, co najważniejsze, decydować, co jest prawdą, a co fałszem. Żaden z nich nie usiłował wpływać na naszą ocenę. Chcieli, byśmy nabrali pełnego przekonania, zanim potwierdzimy to, co widzieliśmy i słyszeliśmy. Postanowiłem uczynić to samo, poprzestając na relacjonowaniu zdarzeń, by czytelnik mógł je samodzielnie ocenić.

(…)

Spędziliśmy w Indiach około dwóch lat, poświęcając się rutynowej pracy badawczej, gdy spotkałem Mistrza, któremu w tej pracy nadałem imię Emil.

(…)

Zacząłem wypytywać Emila i pokazał mi, że potrafi przywoływać ptaki, a także kierować ich lotem. Kwiaty i drzewa skłaniały się przed nim, a dzikie zwierzęta zbliżały się do niego bez lęku.

(…)

W tym czasie codziennie odbierałem lekcje od Emila. Nieoczekiwanie pojawiał się w moim pokoju, nawet jeśli celowo zamykałem drzwi przed udaniem się na spoczynek. Z początku te wizyty mnie niepokoiły, szybko jednak przekonałem się, że przyjął za pewnik, iż go zrozumiem. Przyzwyczaiłem się do jego metod i zostawiałem drzwi otwarte, by mógł mnie odwiedzać, kiedy zechce. Taki przejaw zaufania wydawał się mu miły. Nie rozumiałem wszystkich jego nauk, dlatego nie wszystkie akceptowałem, podobnie jak wszystkich innych zjawisk obserwowanych w owym czasie na Wschodzie. Potrzeba wielu lat medytacji, by pojąć głęboki duchowy sens życia tych ludzi.

(…)

Wykonują swoją pracę nieostentacyjnie, z doskonale dziecięcą prostotą. Wiedzą, że chroni ich potęga miłości, którą pielęgnują tak, by wzbudzić miłość w całej naturze, by zaskarbić sobie jej przyjaźń. Każdego roku tysiące ludzi giną na skutek ukąszenia węża czy ataku dzikich zwierząt, lecz Mistrzowie emanują tak wielką siłą miłości, że nawet węże i inne dzikie zwierzęta ich nie atakują. Zdarza się, że pomieszkują w najdzikszych dżunglach, a czasem kładą się na granicach wiosek, by ochronić je przed napaścią dzikich zwierząt z zadziwiającym skutkiem. W razie potrzeby chodzą po wodzie, przechodzą przez ogień, przemieszczają się w niewidzialnej postaci i robią wiele rzeczy, które przywykliśmy postrzegać jako cuda dokonywane wyłącznie przez kogoś obdarzonego nadnaturalną mocą.

(…)

Istnieje uderzające podobieństwo pomiędzy życiem i nauką Jezusa z Nazaretu a codziennym życiem tych Mistrzów. Powszechnie uważa się, że człowiek nie potrafi utrzymać się przy życiu, czerpiąc wyłącznie z energii Wszechświata, że nie jest w stanie pokonać śmierci ani dokonywać tak zwanych cudów, jakich dokonywał Jezus, gdy przebywał na ziemi. Mistrzowie jednak dokonują ich codziennie. Czerpią wszystko, co jest im niezbędne do życia, z energii Wszechświata, łącznie z pożywieniem, ubraniem i pieniędzmi. Pokonali śmierć tak dalece, że wielu żyjących obecnie przekroczyło już pięćset lat, co zostało dowiedzione.

(…)

Stosunkowo niewielu z tych Mistrzów mieszka w Indiach i wydaje się, że inne kulty powstały na bazie ich nauk. Zdają sobie oni sprawę, że stanowią małą grupę i że są w stanie przyjąć niewielu uczniów. W wymiarze niewidzialnym jednak potrafią dotrzeć niemal do nieograniczonej liczby ludzi i wydaje się, że najwięcej energii poświęcają właśnie pracy w tym wymiarze i pomaganiu tym, którzy są otwarci na ich nauki.

(…)

To, co przekazał mi Emil, stało się fundamentem dla dalszej pracy, którą podjęliśmy po latach podczas naszej trzeciej ekspedycji do tych krajów, kiedy to nieustannie przebywaliśmy pośród Mistrzów przez trzy i pół roku. Podróżowaliśmy z nimi, obserwowaliśmy ich życie i pracę na Dalekim Wschodzie.

(…)

Powiadomiłem listownie Emila o naszym przybyciu, nie napisałem jednak, jaki jest nasz cel ani jak liczna będzie to grupa. Ku naszemu zdziwieniu okazało się, że wszystko zostało przygotowane z myślą o wszystkich uczestnikach i że Emil wraz ze swoimi towarzyszami znał cały nasz plan. Bardzo nam pomógł podczas wizyty w Indiach południowych, tym razem jednak zapewnił nam wsparcie przekraczające nasze wszelkie oczekiwanie. To jemu i tym cudownym duszom, które spotkaliśmy, przypisuję sukces całego tego przedsięwzięcia.

(…)

O świątecznym poranku mieliśmy rozpocząć najbardziej pamiętną wyprawę w naszym życiu. Nigdy nie zapomnę tych kilku słów, które wypowiedział do nas wówczas Emil. Swobodnie posługiwał się angielskim, choć nie wspominał wcześniej, że uczył się tego języka, a wiedzieliśmy, że nigdy nie opuszczał Dalekiego Wschodu.

(…)

Emil zwrócił się do nas tymi słowami: „Jest poranek świąt Bożego Narodzenia; sądzę, że dla was oznacza to dzień, w którym narodził się Jezus z Nazaretu, Chrystus. Zapewne uważacie, że przybył, by odkupić wasze grzechy, jako Wielki Pośrednik pomiędzy wami a waszym Bogiem. Wydaje się, że traktujecie go jako pośrednika pomiędzy sobą a Bogiem, który bywa czasem surowy, a czasem gniewny, zasiadając w miejscu nazywanym niebem, choć nie wiem, gdzie miałoby się ono znajdować, jeśli nie w ludzkiej świadomości. Wydaje się także, że nie potraficie dotrzeć do tego Boga inaczej niż za pośrednictwem Jego mniej surowego, a bardziej miłującego Syna, tej wielkiej i szlachetnej Istoty, którą wszyscy nazywamy Błogosławioną i której przyjście na ten świat upamiętnia ten dzień. Dla nas oznacza on jednak więcej; nie tylko przybycie na ten świat Jezusa Chrystusa, lecz narodziny Chrystusa w świadomości każdego człowieka. Święta Bożego Narodzenia oznaczają dla nas narodziny Wielkiego Mistrza i Nauczyciela, Wielkiego Oswobodziciela ludzkości z więzów i ograniczeń materii. Dla nas ta wielka dusza przybyła na ziemię, by ukazać ludzkości drogę do prawdziwego Boga, wielkiego Wszechmocnego, Wszechobecnego i Wszechwiedzącego; pokazać, że Bóg jest całą Dobrocią, całą Mądrością i całą Prawdą, Wszystkim we Wszystkim. Ów Wielki Mistrz, który tego dnia przybył na świat, został posłany, by objaśnić ludzkości, że Bóg mieszka nie tylko poza nami, lecz także w nas, że nigdy nie był ani nie mógł być kimś oddzielnym od nas ani od żadnego ze swoich stworzeń. Że jest zawsze sprawiedliwym i miłującym Bogiem, jest wszystkimi rzeczami, zna wszystkie rzeczy, zna i jest całą Prawdą.

(…)

Moim zdaniem to, czego nauczał Jezus, przyszło do Niego jako bezpośrednie objawienie od Boga i to samo bez wątpienia dotyczy naszych wielkich nauczycieli. Czy wszystkie rzeczy nie pochodzą od Boga i czy tego, co potrafi zrobić jeden człowiek, nie potrafią wszyscy? Wierzymy, iż przekonacie się, że Bóg jest zawsze gotowy objawić się każdemu człowiekowi, tak jak objawił się Jezusowi i innym. Jedyne, czego potrzebujemy, by tak się stało, to pozwolić Mu na to. Wierzymy szczerze, że wszyscy zostali stworzeni jako równi sobie; że wszyscy ludzie są w istocie jednym człowiekiem; że wielkie dzieła, jakich dokonał Jezus, są możliwe także dla nas wszystkich. Tajemnica, jaka to otacza, jest wyłącznie wytworem ludzkiej koncepcji śmiertelności.

Zdajemy sobie w pełni sprawę z tego, że przybywacie do nas z bardziej lub mniej sceptycznym nastawieniem. Ufamy, że zamieszkacie z nami i poznacie nas takimi, jakimi naprawdę jesteśmy. Będziecie przyglądali się naszej pracy i jej wynikom, zachowując pełne prawo do ich zaakceptowania bądź odrzucenia”.

(…)

W niniejszej publikacji drugiego tomu Życia i nauki Mistrzów Dalekiego Wschodu celowo pomijam imiona ludzi i nazwy miejsc. Czuję, że mam prawo to zrobić, pozostawiając czytelnikowi przywilej uznania mojej relacji za fakt albo fikcję, zaznaczam jedynie, że fakty bywają czasem bardziej zaskakujące niż fikcja.

Kiedy zaczynałem pracę nad tą książką, wiedziałem, że nie mogę jej opublikować oficjalnie, dopóki nie osiągniemy takich postępów w naszych badaniach, które umożliwią dedukcje dotyczące życia i nauk tych ludzi.

Pamiętając o powyższym, podaję zastanowieniu czytelnika drugi tom Życia i nauki Mistrzów Dalekiego Wschodu.

Jednocześnie szczerze i z całym szacunkiem przypominam mu, że im bardziej się na coś otwieramy, tym więcej zyskujemy.

Baird T. Spalding

(…)

Ozyrys urodził się na Atlantydzie ponad trzydzieści pięć tysięcy lat temu. Długo po jego śmierci nazywano go w kronikach bogiem z powodu cudów, jakich dokonywał. Był potomkiem w linii prostej ludzi szlachetnej myśli, którzy stworzyli jasne i wyraziste koncepcje w kolebce ludzkości.

Dotyczy to większości mitycznych postaci, które zostały nam objawione. Ich praca i charaktery zostały błędnie zinterpretowane w procesie powtarzania i tłumaczenia historii na temat ich życia. Uznano, że ludzie ci dokonywali nadnaturalnych rzeczy, nie zadając sobie trudu odnalezienia głębszego sensu ich nauk, przekonania się, że są to rzeczy bosko naturalne dla człowieka sprawującego władzę nad swoim prawdziwym dominium.

(…)

Mojżesz był innym przywódcą, którego postać zniekształcili późniejsi wyznawcy i kroniki. Był Izraelitą, który miał dostęp do wiedzy babilońskiej. To stamtąd czerpał nauki, które tworzą dziś część waszej Biblii. To, co Mojżesz widział i czego się nauczył, zostało przez niego spisane dosłownie. Fakty, które przedstawił, zostały jednak błędnie przetłumaczone. Mógłbym tu wymienić jeszcze wiele podobnych przykładów.

(…)

Studiując nauki Ozyrysa, Buddy i Jezusa odnajdziecie w nich wiele podobieństw; czasem może się wam nawet wydawać, że posługiwali się oni tymi samymi słowami. Czy jednak powtarzali tylko tę samą wiedzę? Te nauki pokazały im drogę od tego, co powierzchowne, do głębszego sensu. Potem musieli odrzucić wszystko, czego się nauczyli, musieli zrezygnować z wszelkiego naśladownictwa, by przejść głębiej. Gdyby któryś z nich tylko powtarzał i studiował to, co widzieli i czego ich nauczono, nie dostrzegając faktu, że wszystko pochodzi od Boga w nich, pozostaliby wyłącznie uczniami, o których życiu i doświadczeniach nie pisano by w kronikach.

(…)

Odkrycie Ameryki oznacza powrót białej rasy do domu, bo to stąd się ona wywodzi. Ameryka jest jednym z tych miejsc, gdzie nastąpiło pierwsze duchowe oświecenie. Dlatego na tej ziemi nastąpi także największe duchowe przebudzenie. Niedługo dalece wyprzedzicie cały świat w rozwoju fizycznym i mechanicznym. Ten rozwój będzie postępował i doskonalił się do takiego poziomu, z którego pozostanie już tylko krok do duchowości. I kiedy nadejdzie ten czas, będziecie mieli odwagę go postawić. Wasi ludzie mawiają, że potrzeba jest matką wynalazku. Potrzeba nakazała wam osiągać to, co wydawało się niemożliwością. Sposób, w jaki dokonujecie postępu, uczynił z was bardzo materialistyczny naród. Było to niezbędne dla waszego przetrwania. Kiedy jednak jako naród dotkniecie wymiaru duchowego, wasze działania w świecie materii wydadzą się wam dziecinną zabawą. Dzięki tężyźnie fizycznej i bystrej percepcji wasza rasa będzie niosła światło wszystkim narodom; spoglądając wstecz, będziecie zadziwieni, podobnie jak dzisiaj, gdy zastanawiacie się, dlaczego wasi przodkowie podróżowali dyliżansami i oświetlali swoje domy świecami, mając do dyspozycji parę i elektryczność. Gdyby okazali posłuszeństwo prawu, mogliby korzystać z tych wszystkich dobrodziejstw, z których wy korzystacie.

(…)

Przekonacie się, że świat duchowy otacza was i że jest wyższy od świata materialnego. Odkryjecie, że w tym duchowym wymiarze obowiązuje wyższe prawo, a posłuszeństwo temu prawu przysparza wam wielu korzyści. Bo duchowość jest ponad tym, co mechaniczne czy materialne, spowija jedno i drugie. Przekonacie się, że to, co duchowe, nie jest bardziej tajemnicze niż to, co mechaniczne czy materialne. To, co wydaje wam się obecnie trudne, stanie się proste. Pokonacie wszelkie przeszkody równie łatwo, jak dziś pokonujecie je na poziomie mechanicznym i materialnym. Postęp dokonuje się dzięki niesłabnącemu dążeniu”.

(…)

W pewnym momencie w trakcie tej rozmowy ktoś zapytał, gdzie znajduje się piekło i co oznacza diabeł. Jezus odpowiedział od razu: „Piekło i diabeł istnieją wyłącznie w śmiertelnej myśli człowieka. Są tam, gdzie umiejscawia je człowiek. Teraz, gdy zostaliście oświeceni, czy potraficie wskazać ich dokładne miejsce na ziemi? Jeśli niebo jest wszystkim i otacza wszystko, gdzie można umieścić piekło albo diabła? Jeśli Bóg włada wszystkim i jest Wszystkim, gdzie miałoby się znajdować piekło w Jego doskonałym planie?

(…)

Boska miłość jest jak czyste źródło tryskające z góry. To źródło jest czyste, jednak płynąca z niego woda ulega zanieczyszczeniu, aż wpada do oceanu tak zanieczyszczonego, że nie przypomina już niczym tej źródlanej wody, którą była. Wpływając do oceanu, zaczyna oczyszczać się z błota i mułu, które opadają na dno, i ponownie wznosi się na powierzchnię jako część radosnego, wolnego oceanu, z którego znów może zostać zaczerpnięta, by zasilić źródło.

(…)

I znów odezwał się ktoś z naszej grupy: „Czy każdy może urzeczywistnić Chrystusa w sobie?”. „Tak”, odparł Jezus. „Tak naprawdę można osiągnąć tylko to jedno. Człowiek pochodzi od Boga i musi do Niego powrócić. To, co zstąpiło z nieba, musi się wznieść do nieba. Historia Chrystusa nie rozpoczęła się wraz z moimi narodzinami; podobnie jak nie zakończyła się ukrzyżowaniem. Chrystus istniał już wtedy, kiedy Bóg stworzył pierwszego człowieka na swój obraz i podobieństwo. Chrystus i człowiek są jednym; wszyscy ludzie i ten człowiek są jednym. Jako że Bóg był jego Ojcem, jest także ojcem wszystkich ludzi, wszyscy są dziećmi Boga. A jako że dziecko posiada cechy ojca, Chrystus jest w każdym dziecku. Przez wiele lat dziecko to żyło i urzeczywistniało tego Chrystusa, swoją jedność z Bogiem, poprzez Chrystusa w sobie. Potem zaś rozpoczęła się historia Chrystusa, którą możecie prześledzić wstecz aż do początków istnienia człowieka. To, że Chrystus oznacza więcej niż człowieka Jezusa, jest bezsprzeczne. Gdybym tego nie wiedział, nie mógłbym urzeczywistnić Chrystusa. Dla mnie to jest bezcenna perła, stare wino w nowych bukłakach, prawda, którą urzeczywistniło wielu, wypełniając tym samym ideały, które ja wypełniłem i których dowiodłem.

(…)

Przez ponad pięćdziesiąt lat od tego dnia na krzyżu nauczałem i żyłem pośród moich uczniów i wielu kochanych przeze mnie ludzi. W tamtym czasie zbieraliśmy się w odosobnionym miejscu poza granicami Judei. Byliśmy tam bezpieczni, z dala od wścibskich oczu przesądnych. Wielu z nas otrzymało wielkie dary i dokonywało wielkich rzeczy. Widząc, że wycofując się na jakiś czas mogę dotrzeć i pomóc wszystkim, uczyniłem to. Poza tym moi bliscy zaczęli polegać bardziej na mnie zamiast na sobie samych. Aby to zmienić, musiałem ich opuścić. Bo jeśli naprawdę żyli blisko mnie, czy nie mogli mnie odnaleźć, gdyby tego zapragnęli?

(…)

Usiedliśmy i ktoś z naszej grupy zwrócił się do Emila z pytaniem, czy każdy może zyskać zdolność uzdrawiania. „Zyskujemy tę zdolność wtedy, gdy uczymy się odnajdować źródło każdej rzeczy”, odparł Emil. „Przezwyciężenie każdego konfliktu można osiągnąć na tyle, na ile rozumiemy, iż nie pochodzi on od Boga.

Boskość, która kształtuje wasze losy, nie jest jakąś potężną istotą, która niczym garncarz formuje was z gliny, lecz Wielką Boską Siłą – w was i wokół was, tak jak w całej substancji – z której możecie korzystać do woli. Nie rozumiejąc tego, nie jesteście siebie pewni. Najlepszym lekiem na konflikt jest świadomość, iż nie pochodzi on od Boga i że to nie Bóg go stworzył.

(…)

Żyjący w ignorancji oczekuje, że to ciało dostarczy mu wszelkiej przyjemności. Przychodzi jednak czas, gdy zmysły stają się dla niego źródłem największego bólu, jaki jest w stanie znieść. Czego nie nauczył się dzięki mądrości, musi nauczyć się poprzez cierpienie. Wiele podobnych doświadczeń ostatecznie przekona go, że mądrość jest lepszą drogą. Jezus, Ozyrys i Budda twierdzili, że dzięki całemu naszemu zrozumieniu zyskujemy mądrość.

ISBN 13: 978-83-969312-3-8
EAN: 9788396931238

Informacje dodatkowe

Waga300 g
Wymiary14,5 × 20,5 cm
Autor

Baird T. Spalding

Książka

okładka miękka

Objętość

342 strony