Opis
Zadaniem człowieka jest przyjęcie tej inspiracji i Miłości i dostrojenie się do Jej wielkiej siły, a zaraz potem życie zgodne z niezmiennymi prawami, które Ona uosabia. Potrzeba mu także wiary i cierpliwości, otwartości na to, by mogło się w nim rozwijać to, co zostało zasiane, zaplanowane przez Boga, a mianowicie Wieczne Zdrowie, Wieczne Życie i Wieczny Dobrobyt i to nie kiedyś tam, po śmierci, czy znojnym życiu spędzonym na pokonywaniu problemów, lecz tu i teraz.
W każdej stworzonej rzeczy zawiera się doskonała postać Miłości, która może się jednak rozwinąć tylko w sprzyjających warunkach, w postawie pełnego przyzwolenia, wolnego od lęku i oporu. Człowiek nie potrzebuje przewodnictwa z zewnątrz, wiedzy autorytetów, wszelka bowiem wiedza niezbędna do dobrego życia jest w nim samym, dostępna w wewnętrznej ciszy i spokoju.
Wtedy okaże się, że drzwi nigdy tak naprawdę nie istniały, że były jedynie tworem w umyśle ludzkim, który odgrodził się od Boga, od bezpośredniego doświadczenia prawdy i objawienia, od doświadczenia dobra.
Drzwi do wszystkiego to książka, po którą warto sięgać wiele razy dla jej prostoty, mądrości i jasnego zrozumienia przenikającego całą treść.
Cytaty z ksiązki:
Ja jestem Światłem Życia w tobie, którym nieustannie rozpraszam mroki wielu twoich doświadczeń, lecz twoja ciemność mnie nie pojmuje.
Ja jestem również Światłością świata i mocą, którą został on stworzony. Wbrew pozorom nie jestem leniwym Bogiem, który świat stworzył, a potem odpoczywał i odpoczywał, obojętny na los wielu dusz, które stworzył. Prawda jest taka, że zawsze trwam przy tobie, gdziekolwiek jesteś, bo we mnie żyjesz, poruszasz się i masz swoje istnienie.
Jeśli uprzytomnisz sobie moją obecność, spójrz mi prosto w twarz, wytęż swój umysł i serce, i patrz długo, wnikliwie i samodzielnie. Będę odwzajemniał dumnie twoje spojrzenie, gdziekolwiek padnie twój wzrok. Patrząc na niebo, rozpoznasz, że jestem błękitem, wpatrując się w noc, poznasz, że jestem czernią, widząc liść, zobaczysz, żem jest zielenią. A jeśli w południe dnia spojrzysz na wskroś w słońce, olśnię cię moją jasnością. Jeśli zaś wejrzysz w oczy swego męża lub żony, zobaczysz, że w nich migoczę.
Kierując swój wzrok na ziemię, na której stoisz, poznasz, że jest święta. Każda cząsteczka kurzu pod twymi stopami jest przejawem mojej świadomości wyrażającej się w materii, a w mikrokosmicznej strukturze tego kurzu objawia się niezrównany wzór mojej uniwersalnej doskonałości. Gdyby twój wzrok mógł przenikać cząstki pyłu, dostrzegłbyś, że wibrują one moim odwiecznym Światłem.
To promieniste Światło mojej obecności jaśnieje we wszystkich rzeczach, od niskopiennych chwastów po majestatyczne drzewa, i w najbardziej roziskrzonych galaktykach zawieszonych daleko w kosmosie. Kociak zwinięty w kłębek na twoich kolanach jest w równym stopniu częścią mnie jak dziecko, które kołyszesz, a cokolwiek uczynisz najmniejszemu spośród nich, mnie uczynisz.
Zwykle pewnie nie myślisz o mnie, gdy wzrok twój pada na tak zwyczajne rzeczy, jak chwasty, drzewa czy dziecko. Częściej przychodzę ci na myśl, gdy kierujesz teleskop w głąb mego niezmierzonego kosmosu i widzisz budzące podziw i lęk odległe gwiazdy, galaktyki i kosmiczne obłoki albo kiedy słyszysz tajemnicze historie o innych wymiarach i rzeczywistościach. Dziecko, mówisz, chwast albo drzewo, to tylko coś, co zostało uformowane z prochu tej ziemi. A czymże jest proch tej ziemi, jeśli nie cząstką owego budzącego podziw i lęk kosmosu, który ci o mnie przypomina? Czy doprawdy jednak dziecko może budzić mniejszy podziw i lęk niż odległa galaktyka, wyjąwszy, rzecz jasna, różnicę ich rozmiarów? Możliwe, że gdyby brać jednak pod uwagę rozmiar, dziecko wzbudziłoby większy podziw, skoro tak wielka Światłość mogła zmieścić się w tak małym ciałku.
A kiedy czułeś się zagubiony i zrozpaczony, gdy wypatrywałeś jakiegoś znaku ode mnie, otaczało cię olśniewające piękno, bujność i barwy, a ty nie widziałeś, że są moje. Zaprawdę, znasz moją postać, oglądasz ją co dzień. Zbudowałem twój świat z mego Ducha i napełniłem go swoją obecnością, byś wiedział, że to we mnie żyjesz, poruszasz się i masz swoje istnienie.
Ja zaś żyję w tobie, poruszam się i mam swoje istnienie.
Poszukujesz mnie w tysiącu innych miejsc, a wszędzie gdzie spojrzysz, odnajdujesz cząstkowe informacje o mnie, choć większość z nich pozostaje dla ciebie niezrozumiała, niepełna, nie pozwala ci uświadomić sobie bezpośrednio faktu mojej obecności. Mimo to twoja niespokojna dusza nakazuje ci szukać dalej. W głębi serca masz pewność, że możesz odnaleźć Jedność ze mną, choć wciąż wydaję ci się być nieosiągalny, wciąż na pozór cię zwodzę, każąc błąkać ci się długo, by potem porzucić cię samego, pogrążonego w zdezorientowaniu i frustracji.
Tymczasem ja jestem stale blisko ciebie, tak blisko, że mnie nie zauważasz, traktujesz jak coś oczywistego. Nie rozpoznając mnie, raz po raz sięgasz przed siebie w nadziei, że mnie tam zobaczysz, a ja skrywam się w twoim umyśle, sercu i duszy, skrywam się w twojej świadomości.
Bo ja jestem źródłem żywej wody, zbiornikiem twojej siły życiowej, i jeśli tylko nauczysz się ze mnie czerpać śmiało i świadomie, zasoby me będą się uzupełniać i mnożyć, aż cała twoja istota przemieni się w naczynie niezmiennie przepełnione świętą emanacją.
Moja obecność w postaci twojej wewnętrznej świadomości jest równie nieograniczona, jak moja nieskończona obecność w kosmosie, który cię otacza.
(…)
Zbierasz, co posiejesz, tak długo, jak długo twój powierzchniowy umysł dryfuje bez celu pomiędzy biegunami dobra i zła, póki ta powierzchniowa mieszania budzi w tobie rozmaite uczucia. Kiedy jednak zaakceptujesz prawdę o mojej odwiecznej doskonałości i nauczysz się panować nad powierzchnią swego umysłu, a tym samym kontrolować zasoby własnych uczuć, poziom twojej świadomości się podniesie, osiągając transcendentalny szczyt, gdzie całe zło zginie w mojej Światłości.
Jezus żył właśnie na tym wysokim poziomie świadomości, za tymi Drzwiami prowadzącymi do umysłu zanurzonego pod powierzchnią. Dlatego potrafił likwidować pozory kreacji niższego rzędu i przywracać doskonałość moim znękanym dzieciom. Nie tylko przezwyciężył w ten sposób własną śmierć fizyczną, ale potrafił również wskrzeszać zmarłych.
Łazarz był jego drogim przyjacielem i Jezus przekazywał jemu, Marii i Marcie moje najcenniejsze prawdy. Łazarz sam mógł przezwyciężyć śmierć, gdyby tylko potraktował te prawdy z wystarczającą powagą i zaangażowaniem, by aktywować ich działanie w swoim twórczym dynamo uczuć. On jednak przyjmował te nauki jedynie na poziomie swego umysłu powierzchniowego, nie przeniknęły one do jego podświadomości i nigdy w pełni nie poczuł prawdy tak, by zapadła w jego serce i przejawiła się w rzeczywistości jego doświadczenia. Jego podświadomość wciąż hołdowała więc staremu przekonaniu, że śmierć i grób stanowią niezbędne stopnie na drodze do wieczności. Dlatego umarł, jak umierają wszyscy, którzy hołdują temu przekonaniu, za którym ostatecznie tak wiele przemawia. Jezus zapłakał, bowiem Łazarz znał prawdę, która może uwolnić ludzi spod ziemskiego prawa, ale nie umiał rozstać się ze starym, by przyjąć nowe.
Łazarz zebrał to, co posiał w swojej podświadomości; ziemskie prawo przyczyny i skutku wykonało swoje destrukcyjne dzieło. Ale to nie powstrzymało Jezusa. Moja moc wewnętrzna jest zawsze większa od jakiejkolwiek mocy zewnętrznej. Kiedy Jezus powiedział: „Łazarzu, wyjdź”, prawo przyczyny i skutku przestało obowiązywać i nawet rozkładające się komórki fizyczne jego ciała zareagowały na jego niewypowiedziane rozpoznanie mojego wszechobecnego życia.
(…)
Sam rdzeń twojej istoty, ten pozornie nieuchwytny ośrodek Chrystusowy, w którym mieści się moja Mądrość i Miłość, jest dużo bardziej dostępny dla umysłu powierzchniowego, niż się kiedyś wydawało. Nie wzniosłem wysokich murów, by oddzielić naturę ludzką od boskiej. Z tego powodu bariera oddzielająca je jest iluzoryczna, nie istnieje, wydaje się istnieć tylko na skutek zjawiska zbiorowej hipnozy, która każe moim dzieciom wierzyć, że są jedynie ludźmi.
(…)
Rodzącym smutek błędem jest postrzeganie życia jako pasma nudy, które trzeba jakoś przetrwać, z całym jego trudem i znojem, do chwili, gdy śmierć nas uwolni. Śmierć nie jest drogą do wolności, ona tylko spowalnia twój postęp. To siła życiowa w twoim ciele jest kluczem do wolności, której szukasz.
(…)
Nie muszę dodawać, że wiara jest bardzo dynamiczną wibracją. Jest połączeniem wibracji wielkich Postaw Wstępowania. Stanowi jedno z wibracją mojego Ducha Świętego. Dlatego kiedy wiara zostaje wprawiona w ruch, czyni możliwym wieczne pokrewieństwo pomiędzy twoją duszą i moją Światłością.
Korzystałeś z wiary wiele razy. Uciekałeś się do niej w zmartwieniu, by ściągnąć na siebie to, czego się bałeś. Uciekałeś się do niej w biedzie, by utrzymywała cię w wiecznej potrzebie. Uciekałeś się do niej w ograniczeniu, by nie pozwoliła rozwinąć się twoim talentom. Używałeś wiary w chorobie i starości, by zniszczyć rzeczywistość twojej siły życiowej, rzeczywistość wiecznej młodości. Używałeś wiary w swoich krótkich egzystencjach, by utrzymywała cię ona w więzach cyklów narodzin, dzieciństwa, starości i śmierci; cyklach ponownych narodzin, dzieciństwa, starości i śmierci.
Ponieważ tak często używałeś wiary, by sprowadzać na siebie destrukcję, wyćwiczyłeś się w wielkiej i mocnej wierze. Teraz wystarczy tylko zmienić swoją postawę i uwierzyć mnie, użyć swej wiary do rozwoju świętego wzorca, uwięzionego w twojej duszy.
Odbudowa twojej postawy na skale wiary sprawi, że posłuży ona jako solidny grunt dla twoich stóp, jako niewzruszony fundament. Kiedy naprawdę zrozumiesz, że ścieżki świadomości Ojca są niedostępne dla umysłów powierzchniowych człowieka, nikt żywy nie będzie już mógł zachwiać twoją wiarą; łatwiej byłoby niewiernemu Tomaszowi wstrząsnąć ziemią, niż poruszyć tym trwałym gruntem, na którym stoisz.
Cud jest tylko przejawem, w wymiarze ziemskim, doskonałości, która już istnieje w ponadczasowym wymiarze Bytu. Cuda mogłyby się przydarzać moim dzieciom każdego dnia, gdyby wszystkie one dążyły do osiągnięcia poziomu Chrystusowego, gdyby nie pozwalały się powstrzymywać swym fałszywym przekonaniom. Przeciętna ludzka świadomość jest jednak tak przygnieciona ciężarem codziennego życia, że potrzeba wytworzyć silne emocje określonego typu, by wznieść ją odrobinę wyżej. Sama wiara nie może funkcjonować na tak niskim poziomie, na którym nie odczuwa się głodu inaczej, niż pozwalając człowiekowi doświadczać więcej dobra lub zła.
Praktyka wielkiej i mocnej wiary oznacza poszukiwanie Chrystusa w sobie, nie na zewnątrz, w ciemnościach. Jezus napotkał wielu ludzi, którym nie mógł pomóc, ponieważ nie odczuwali oni głodu. Umysły powierzchniowe tych zagubionych dusz były całkowicie zamknięte na prawdę, nie przedostawał się do nich ani jeden jej promień. Ci, którzy mieli już własnych „bogów”, oburzali się i go prześladowali. Inni oddawali mu cześć, ponieważ sądzili, że posiada nadludzką moc. Niewielu rozumiało prawdę, którą głosił na tyle głęboko, by wprowadzić ją we własne życie.
(…)
Ostatnim i największym złem, jakie zostanie wyrzucone z mojej cennej planety Ziemi, będzie zło szatana, śmierć. Śmierć nigdy nie była i nie będzie moim sposobem na przywołanie dzieci do domu. Nauka Jezusa o tym, że śmierć jest złem, które należy przezwyciężyć, nazbyt długo była ignorowana.
Twój największy nauczyciel nie powiedział słowa, które nie byłoby godne uwagi. Nie wolno ci dłużej ignorować jego najwyższej i zarazem najmniej „racjonalnej” nauki, jeśli chcesz stosować się do jego prawdy, przejawiając ją w swoim życiu. Jego wizja jest możliwa do zrealizowania dla umysłu powierzchniowego pod warunkiem, że ją on zrozumie.
Medytuj nad jego słowami na temat śmierci i życia. Powiedział on między innymi: „Zaprawdę zaprawdę, powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki” (J 8:51).
Czy mógł wyrazić się jaśniej?
To prawda, że życie jest wieczne, niezależnie od tego, jak wiele razy ciało umiera. To prawa, że dusza żyje dalej i tworzy sobie nowe ciało. Ale prawdą jest również to, że dusza została obdarzona mądrością i wie, że śmierć ciała jest niezgodna z moim uniwersalnym prawem życia.
Dlatego śmierć tak źle się kojarzy moim przywiązanym do ziemi dzieciom. Twoja dusza wie, że jest ona udziałem tych, którzy wierzą w to, co ziemskie. Tęskni za wyższą wibracją Postaw Wstępowania, by móc podążać drogą świętych. Aby wznieść się tak wysoko, potrzebuje ciała, które przezwycięży destrukcyjne wibracje ziemskie i przejdzie transmutację w Światłość.
Śmierć jest również rozdzieleniem, nie Jednością. W rzadkich przypadkach przychodzi wprawdzie bezboleśnie i naturalnie, jednak zawsze pozostawia w cierpieniu tych, którzy pozostają. Dzieje się tak dlatego, że przeznaczeniem wszystkich moich dzieci jest wspólnota w miłości i w Duchu, nie zaś rozdzielenie w bezkresnym wszechświecie. I chociaż potrafiłeś wędrować przez kosmos, kiedy znałeś go jako Rajski Ogród, potrafiłeś również być obecny ciałem dla kochanej osoby, kiedy pragnęło tego twoje serce, i uczynić to z prędkością myśli. Śmierć sprzeciwia się temu doskonałemu prawu nierozdzielenia, z którego swobodnie korzystali wszyscy, zanim położone zostały fundamenty Ziemi.
Śmierć nie tylko pozbawia cię możliwości kontaktu fizycznego, lecz również mentalnego. Jest z całą pewnością pełną smutku ścieżką rozdzielenia. Nigdy nie ukarałbym żadnego z moich umiłowanych dzieci skazując je na drogę takiego cierpienia. Śmierć zaistniała wraz ze wszystkimi nieszczęśliwymi doświadczeniami na skutek błędu w twoim sposobie myślenia.
Zniknie jednak, kiedy wszyscy nauczą się poddawać swoje ograniczone ja mnie. Śmierć zostanie unicestwiona przez prawdę.
EAN: 9788366388017