Baird T. Spalding
Życie i nauka
Mistrzów Dalekiego Wschodu
tom 3+4

54,00 

Od pradawnych czasów na Dalekim Wschodzie żyją Mistrzowie – Oświeceni, którzy poznali sekret życia w harmonii z prawami rządzącymi Wszechświatem. Autor poznaje tych niezwykłych ludzi obdarzonych nadprzyrodzonymi mocami, którzy poprzez całe życie praktyk i medytacji osiągnęli najwyższy poziom rozwoju duchowego. Relacjonuje spotkania z nimi, ich zadziwiające zdolności i głębokie nauki, które przekazują ludzkości od wieków.

Z książki dowiesz się, jak poprzez zrozumienie duchowych prawd i praktykę, każdy człowiek może w pełni rozwinąć swój boski potencjał. Że nie ma rzeczy niemożliwych, gdy połączysz się z wewnętrznym Źródłem wszelkiej mocy. Że kluczem do prawdziwej wolności i szczęścia jest poznanie swojej prawdziwej natury. Poprzez swoje doświadczenia oraz rozmowy z Mistrzami autor poznaje głębokie prawdy na temat natury życia, śmierci, karmy, reinkarnacji i boskiej zasady przenikającej wszystko, co istnieje.

Ta książka to mapa wiodąca ku przebudzeniu i oświeceniu, które są w zasięgu każdego, kto zechce podążać ścieżką duchowego rozwoju. Nauczysz się z niej, jak przezwyciężyć dualność umysłu i zestroić się z Jednym Umysłem. Otrzymasz wskazówki, jak dokonać reorganizacji swego życia na wzór duchowych wartości oraz wykorzystywać potęgę wypowiadanego słowa, by tworzyć. Zdobędziesz wiedzę o pranie i sposobach korzystania z niej dla witalności i postępu duchowego.

Ta książka jest wiernym tłumaczeniem oryginalnego pierwszego wydania.

Kategoria:

Opis

Cytaty z książki Baird T. Spalding Życie i nauka Mistrzów Dalekiego Wschodu, tom 3 i 4:

Drogi Czytelniku, jesteś nie tylko czytelnikiem, lecz przyjacielem, z którym spotkałem się twarzą w twarz i rozmawiałem, tak jak ty spotkałeś się i rozmawiałeś ze wszystkimi postaciami występującymi w tej książce. Jestem pewien, że i one poznały ciebie i uznały w tobie bliskiego przyjaciela. Otaczają cię w pełnej chwale Boskim Światłem Życia, Miłości i Mądrości. A otaczając, wspierają cię w zrozumieniu.

Spowijają cię zawsze obecnym Boskim Światłem Życia, Miłości i Mądrości, którym swobodnie obdarowują świat. Widzą cię niezmiennie otoczonym tą Boską Wszechobecnością. Widzą, jak zasiadasz na swoim tronie jako prawdziwy król albo królowa, władając za pośrednictwem tej Boskiej Obecności. Widzą ciebie wiedzącym i realizującym twoją boską misję, zawsze żywym, zawsze spokojnym i szczęśliwym, widzą bowiem zawsze Boskiego Ciebie. Postrzegają nie tylko ciebie, lecz i całą ludzką rodzinę, boską i czystą, każdą stworzoną rzecz czy formę jako boską, stworzoną na obraz i podobieństwo Istoty boskiej; nie jako jednostkę, sektę czy credo, lecz jako obejmującą wszystko całość.

(…)

Tych wielkich ludzi nie potrafi docenić nikt, poza tym, który zyskał dostęp do ciszy panującej w ich sanktuariach i myślach. Oni żyją Prawdą, która jest częścią Wszechświata. Do źródeł Życia można dotrzeć sięgając w odległą przeszłość, zawierającą osiągnięcia setek tysięcy minionych wieków. Dla nas życie jest pełne ograniczeń i konwencji. Dla nich jest nieograniczoną, nieustającą, niemającą końca błogością i szczęściem; im dłużej trwa życie, tym większa radość, tym większa jest jego wartość.

Nikt, kto rozumie i kocha tych ludzi, nie wątpi w prawdziwość ich nauk; nie może wątpić w ich szczerość, kiedy raz zakosztował ich gościnności.

Świat zachodni widzi to, co powierzchowne, ledwie dotyka rąbku szaty. Świat wschodni wkłada tę szatę, lecz nie jako strój, który można zdjąć.

(…)

Zachód poleruje naczynie lampy. Wschód rozpala płomień, by dawał intensywne światło.

Zachód spogląda na to, co zewnętrzne, stęsknionymi oczyma, za którymi kryje się blask duchowego wzroku, poszukiwanie prawdziwej wiedzy. Wschód wie, że ciało musi zostać oświetlone światłem płomienia, który zostanie rozniecony wewnątrz, by następnie opromieniać zewnętrze jak południowe słońce w jego pełnym blasku.

Ludzie Zachodu nazywają siebie materialistami. Ludzie Wschodu żyją naprawdę w duchu. Dostrzegają w każdym tę nakazującą i podtrzymującą siłę Ducha. Widzą ją wszędzie – pośród śniegów wysokich Himalajów, w zabieganym współczesnym mieście i w odosobnieniu klasztoru.

(…)

To, co zachodniemu światu wydaje się cudowne i niewiarygodne, dla spokojnej myśli hinduskiej jest naturalnym wynikiem akceptacji i przejawienia się Ducha, jest Bogiem manifestującym się w formie. Żyjąc w pełni, ludzie Wschodu wiedzą, że istnieje dużo więcej niż to, co są w stanie osobiście zobaczyć; dużo więcej niż to, co śniło się filozofom.

Dlatego nie zamierzam usprawiedliwiać tego, co napisałem w tej książce i w poprzednich tomach.

Wiedzcie, że kiedy budzi się w was pragnienie osiągnięcia tego, co ujrzeliście wyraźnie w wizji, możecie odwołać się do danego wam boskiego prawa, możecie otworzyć się na przyjęcie nowych umiejętności, na możliwości realizacji ideału.

(…)

Bóg przemawia dziś przez człowieka Bożego tak samo, jak czynił to przez wieki. Wiedza przekazana w tej książce nie jest bynajmniej czymś nowym, choć to konkretne jej ujęcie rzuca nowe światło dla czytelników Zachodu.

Podstawowym celem życia tych istot jest szerzenie wiedzy i niesienie oświecenia ludzkości poprzez czystą wiedzę opromienioną miłością. Ich wielką misją jest wybrukowanie drogi do pokoju i harmonii dzięki ludzkiej wielkiej mocy osiągania. Ludzie ci są największymi przyjaciółmi prawdziwej nauki, religii i filozofii; głoszą, że wszyscy ludzie są braćmi, a Prawda jest jedna. Nauka staje się więc złotą nicią, na którą nanizano perły.

(…)

Nadszedł czas, gdy większa część ludzkości wyrosła z dawnych koncepcji Boskości. Ludzie utracili zaufanie do nauk opartych wyłącznie na wierze; przekonali się, że bycie dobrym człowiekiem po to, by zyskać nagrodę w postaci nieba po śmierci, jest bardzo niskim ideałem – to idea bycia dobrym dla nagrody, otrzymania specjalnego przywileju gry na harfie i wiecznego wyśpiewywania psalmów. Zrozumieli, że świadczy to tylko o egoizmie i jest całkowicie obce naukom Chrystusa Bożego, Bożego człowieka cieszącego się pełnym życiem.

Idea śmierci jest obca – wręcz sprzeczna – z boskim celem, niezgodna z prawem kosmosu i jego żywymi wibracjami. Nie jest też zgodna z naukami Jezusa.

(…)

Kościół i cmentarz są często tym samym miejscem. Choćby ten fakt pokazuje nam, że nauki Chrystusa są niewłaściwie rozumiane. Chrystus człowiek przemówił, a słuchające go ucho usłyszało, że „ten, kto we mnie wierzy, będzie miał życie wieczne”. Boży człowiek wie, że umiera tylko ten, kto grzeszy, kto żyje otoczony grzesznymi wibracjami, dla którego „zapłatą za grzech jest śmierć”. Jednak darem Boga dla Bożego człowieka jest życie wieczne. Bóg stworzył dla Bożego człowieka w królestwie Boga na ziemi ludzkie ciało, doskonałe ciało. I kiedy człowiek żyje w prawdziwej zgodzie z tą boską wibracją, pozostaje w niezmąconym polu wibracji tej myśli.

Ludzie opisani w tej książce zabrali Boga z wymiaru nadnaturalnego i pełnego przesądów i umieścili Go w częstotliwości wibracji, wiedząc, że utrzymując swoje ciała w harmonii z tą boską wibracją, nigdy się nie zestarzeją i nie umrą.

(…)

Tak więc duża część ludzkości rozwija obecnie naukę, dzięki której odkryje ponownie, że Bóg żył zawsze w człowieku, w całej ludzkości. Tymczasem jeszcze nie zna Boga, straciła bowiem z oczu Bożego człowieka.

Książkę tę dedykuję jej bohaterom, podobnie jak poprzednie tomy. U stóp tych bliskich i drogich mi istot składam wyrazy mojego najgłębszego szacunku i wdzięczności, na które w moim przekonaniu w pełni zasługują.

Pojechaliśmy tam pełni wątpliwości; opuszczaliśmy ich z najgłębszym żalem, bo głęboko ich pokochaliśmy, nabraliśmy przekonania, że zyskaliśmy prawdziwszy i głębszy wgląd w naukę Życia i Prawdziwe Życie.

Baird T. Spalding

(…)

Kiedy wszyscy się już rozeszli, moi towarzysze i ja zostaliśmy, nie chcąc opuszczać miejsca, w którym byliśmy świadkami takiej transformacji. Żadne słowa nie są w stanie opisać naszych uczuć i wielkiego uniesienia w tych ostatnich godzinach.

Słowa: „Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” jaśniały równie wyraźnie jak wtedy, kiedy się pojawiły. Nie rozmawialiśmy, nie mogliśmy wydobyć z siebie słowa. I choć pozostaliśmy w miejscu aż do świtu, nie czuliśmy, że przebywamy w jakimś pomieszczeniu. Nasze ciała zdawały się emanować jasnym światłem; idąc, nie czuliśmy ograniczających nas murów, choć tuż przed tym doświadczeniem znajdowaliśmy się w pokoju wykutym w twardej skale. Nie czuliśmy podłogi pod nogami, a jednak poruszaliśmy się swobodnie w dowolnym kierunku.

(…)

Nie sposób przedstawić słowami naszych myśli i odczuć. Wyszliśmy poza pokój i klif. Nie czuliśmy żadnych ograniczeń. Nasze ubranie i wszystko wokół zdawało się promieniować czystym, białym światłem. Nawet po wschodzie słońca to światło wydawało się od niego jaśniejsze. Jakbyśmy znajdowali się w wielkiej świetlistej kuli i patrzyli przez ten krystaliczny promień, widząc dalekie słońce spowite mgłą. To, co było na zewnątrz, wydawało się zimne i nieprzyjazne w porównaniu z miejscem, w którym staliśmy. Mimo że termometr wskazywał czterdzieści pięć stopni poniżej zera i cała okolica była pokryta śniegiem iskrzącym się w porannym słońcu, tam, gdzie się znajdowaliśmy, panowało ciepło, spokój i piękno przekraczające wszelkie wyobrażenie. Była to jedna z tych chwil, w których nie sposób ująć myśli w słowa.

(…)

Zostaliśmy tam jeszcze trzy dni i noce bez potrzeby odpoczynku czy pożywienia. Żaden z nas nie czuł się w najmniejszym stopniu zmęczony czy znużony i dziś, gdy przypominamy sobie ten czas, wydaje nam się, jakby trwał zaledwie chwilę. Byliśmy jednak świadomi swojej obecności i upływających godzin.

Słońce nie wstawało ani nie zachodziło, trwał nieprzerwany, pełen blasku dzień, w którym zachowywaliśmy pełną świadomość każdej chwili. Jakiż obraz przyszłości się nam wtedy ukazał! Horyzont zdawał się być odsunięty do wymiaru wieczności albo, jak to wyraził nasz przewodnik, zdawał się rozciągać bez granic, obejmować wieczne morze pulsującego życia. Wszyscy widzieliśmy i doświadczaliśmy tego wielkiego piękna – nie tylko nieliczni z nas, lecz wszyscy.

(…)

Czwartego dnia nasz przewodnik zaproponował, byśmy zeszli na dół do pokoju, w którym znajdowały się kroniki, i wrócili do pracy nad przekładem. Wystarczyło, byśmy uczynili ruch, by natychmiast znaleźć się w tym pokoju.

Zostawiam czytelnikowi wyobrażenie sobie naszego wielkiego zdumienia i radości. Przenieśliśmy się dwa piętra niżej, oddzielone podwójnymi schodami, bez najmniejszego fizycznego wysiłku z naszej strony i bez najmniejszej o tym wiedzy. A jednak znajdowaliśmy się teraz w pokoju pełnym kronik, nad którymi pracowaliśmy. Pomieszczenie to wypełniało przyjemne światło i ciepło, a my mogliśmy poruszać się swobodnie bez najmniejszego wysiłku.

(…)

Wystarczyło, że sięgnęliśmy po jedną z tablic i położyliśmy ją tak, by wygodnie z niej czytać, a natychmiast zostawała dla nas doskonale przetłumaczona. Kiedy zaczęliśmy spisywać to tłumaczenie, cała strona zapełniała się naszym charakterem pisma w jednej chwili. Musieliśmy tylko złożyć kartki w formie rękopisu.

W ten sposób powstały wszystkie tłumaczenia. Skończyliśmy pracę o czternastej, zapisawszy dwanaście rękopisów po czterysta stron każdy, nie czując najmniejszego zmęczenia po tym przyjemnym zajęciu.

(…)

Kiedy Jezus skończył mówić, wszyscy wstaliśmy, bo zaproponowano, byśmy powrócili do pokoju, w którym miało miejsce nasze wcześniejsze doświadczenie. Idąc do drzwi, zdaliśmy sobie sprawę, że już tam jesteśmy.

Tym razem byliśmy świadomi poruszania się, choć nie rozumieliśmy przyczyny ruchu. Wystarczyło, że wyraziliśmy takie pragnienie, a już znaleźliśmy się w pokoju na górze. Wieczór gęstniał, lecz nasza droga była jasno oświetlona i ujrzeliśmy, jak wszystko jaśnieje tym samym wielkim pięknem i obfitością jak wtedy, gdy opuściliśmy to miejsce.

Czytelnik pamięta, że to w tym pokoju, który opuściliśmy, pojawił się Chander Sen powracający ze stanu, który nazwaliśmy śmiercią.

Dla nas ten pokój był świątynią rozjaśnioną wszelkimi możliwościami, uświęconym miejscem, z którego mogliśmy osiągnąć więcej, niż nam się kiedykolwiek wydawało.

(…)

Ta nowa rasa rozumie, że przez słońce i cień wolna od goryczy dusza poszukująca Miłości i prawdziwego Pokoju odnajduje Prawdę o Bogu i człowieku. Ta rasa nie waha się zerwać ciasnego ubrania iluzji z całej ludzkości. To blade widmo, które od wieków trzymało się stóp słabego i wątpiącego ludzkiego ego, zasilane jego ignorancją, teraz zostanie całkowicie unicestwione. Człowiek przekona się, że wyzwolił się z wszelkich ograniczeń poprzez uznanie i powstanie swojego prawdziwego ja. Wzniósł się z poziomu człowieka do Bożego człowieka, do Boga”.

(…)

Wibracje uczuć obfitości i wielkiej radości można także amplifikować i wysyłać tak, by otaczały i przenikały całą ludzkość do takiego stopnia, żeby dotarły do każdego członka ludzkiej rodziny. Kiedy taki stan rzeczy doczeka się uznania, każda ludzka istota będzie z nim współpracować, amplifikując i wysyłając te wibracje; wtedy to, czego ludzkość potrzebuje, skrystalizuje się w formie wokół albo pośród jej jednostek albo ludzi. Ich pragnienia zrealizują się. Kiedy niezbędne wibracje zostaną pobudzone do aktywności, poszczególni ludzie nie będą mogli uciec przed ich obecnością. W ten sposób wszystkie doskonałe ludzkie pragnienia skrystalizują się w formie.

(…)

W najczarniejszej godzinie wiem, że Bóg istnieje. Kiedy czuję lęk, pokładam jeszcze głębszą ufność w Bogu, moim Ojcu we mnie. Oddycham spokojnie, mając tę pewność, wiedząc, że wszystko jest dobrze i że moja doskonałość jest kompletna i ukończona.

Rozpoznaję w Bogu obejmujący wszystko umysł, mojego Ojca, i wiem, że człowiek jest Bożym Chrystusem, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga, mojego Ojca; źródło i ja jesteśmy Jednym.

Powoli, lecz pewnie zbliża się dzień absolutnie duchowej wizji. Przychodzi w chwili, gdy ją rozpoznaję. Jest tu teraz, pełna i kompletna. Chwalę i błogosławię tę absolutną, duchową wizję. Dziękuję Ci, Ojcze, że spełnia ona mój najwyższy ideał już teraz.

(…)

Kiedy trwam przy prawdziwym ideale, słyszę swój wewnętrzny głos Boga; objawienie, jakie mi niesie, daje mi pocieszenie, inspirację i przewodnictwo w mojej codziennej pracy. Tam, gdzie dwóch czy trzech zgromadzi się w moim imieniu, Ja Jestem zawsze pośród nich. Jakże prawdziwe są te słowa, bo Jam Jest zawsze w człowieku.

(…)

Zanim przejdziemy do dalszego omawiania pewnych praw i faktów stanowiących podstawę nauki Mistrzów, powinniśmy zrozumieć zasięg ich wizji. Musimy przyjąć szerszą perspektywę na życie, które Oni poświęcają pracy, by zrozumieć w pełni znaczenie ich nauk. Niniejszy tom porusza przede wszystkim te zagadnienia, omawia także ogólne trendy panujące wśród ludzi, by wyposażyć nas w wiedzę niezbędną do zgłębiania obranego tematu. Zanim wybierzemy narzędzia i sporządzimy plan realizacji każdej pracy, musimy poznać jej naturę i zakres. Musimy poznać składniki gleby, wiedzieć, co zamierzamy na niej uprawiać, i jakie warunki spełnić, by zebrać największy plon. Każda praca wymaga określenia celu, który w tym przypadku wykracza daleko poza to, co powszechnie nazywamy naszą indywidualną naturą. Natura każdego człowieka w taki czy inny sposób jest związana z życiem i dobrostanem wszystkich ludzi i to, co oddziałuje na jednego, musi w jakimś stopniu oddziaływać także na resztę ludzkości.

(…)

Na tym świecie istnieje pewne wielkie bractwo, które od tysięcy lat działa na rzecz pokoju. To ono daje każdy impuls do zaprowadzenia pokoju na świecie i wciąż rośnie w siłę. Obecnie stanowi około 216 grup działających w różnych miejscach na ziemi. Zawsze mamy do czynienia z jedną grupą centralną i dwunastoma, które ją wspierają, zasilają ją. Wszyscy jednocześnie pracują także na rzecz oświecenia całego świata.
Grupy te składają się w istocie z ludzi poruszonych szlachetną myślą Białego Bractwa. Wszystkie one współpracują ze sobą, niosąc światu silne przesłanie pokoju i oświecenia.

(…)

Wokół idei Białego Bractwa narosło wiele nieporozumień. Przede wszystkim musimy wiedzieć, że jego członkowie nigdy nie występują otwarcie ani nie kierują z ukrycia żadną organizacją światową. Ich rola i cele mają charakter uniwersalny. Współpracują z Uniwersalnym Prawem w celu realizacji uniwersalnych zadań i każdy człowiek albo grupa działająca w tym samym celu i niekierująca się przy tym egoistyczną motywacją może zyskać ich pełne wsparcie. Takim wsparciem bywa czasem konkretny człowiek, częściej jednak przychodzi ono w formie impulsu z nieznanego źródła. Innymi słowy, ta pomoc nie płynie z określonego miejsca czy od konkretnej osoby. Ci, którzy ją otrzymują, mają tylko świadomość, że coś ich wspiera.
Pierwotnie Liga Narodów była narzędziem Białego Bractwa, lecz z czasem pewne narody i jednostki zaczęły ją wykorzystywać do własnych celów. W przyszłości jednak znów będzie nią kierować Bractwo.

(…)

Narodziny nowego porządku to proces, a my jesteśmy obecnie świadkami destrukcji starej cywilizacji. Wielkie Białe Bractwo zajmie określone stanowisko w najważniejszych kwestiach, gdy nadejdzie po temu czas.
Obecnie nie ma już mowy o półśrodkach w procesie oczyszczania całej rasy ludzkiej, niezależnie od tego, czy jednostki albo grupy opowiadają się przeciwko wspólnemu dobru. Młyny Boże mielą czasem szybko i dokładnie. Przesiew jest konieczny, by oddzielić egoistycznych i agresywnych ludzi w procesie powstawania nowej struktury życia. Dlatego dużo lepiej jest obrać czyste i twórcze intencje, które przyczynią się do budowania uniwersalnego dobra, bo dzięki temu jednostka także stanie się jego beneficjentem.

(…)

Często nie zauważamy oddziaływania energii płynącej z tych Uniwersalnych idei. Zdaje się ona kiełkować i rozrastać w umysłach zaprzątniętych całkowicie innymi sprawami. Nieoczekiwanie więc każdy z nas dostrzega, że rodzi się w nim coś, co w pełni odpowiada na jego najtajniejsze myśli. Tak oto bezwiednie stajemy się częścią nowego porządku. Musimy wypatrywać tych ukrytych, rosnących w siłę wpływów w sobie i w innych, bo to w nich odnajdujemy klucz do najszybszego postępu, możliwość jak najlepszego służenia tej uniwersalnej sprawie.

(…)

Bractwo to nie jest organizacją, bo przynależeć do niego może każdy człowiek, który konstruktywnie, jawnie bądź w ukryciu, działa na rzecz pokoju. Należałoby je nazwać raczej stowarzyszeniem bratnich dusz. Współpracują one z każdą organizacją działającą dla dobra ludzkości albo jej postępu.

(…)

Nie ma wątpliwości, że to człowiek musi odnaleźć w sobie pokój. I nie tylko to, musi także uświadomić sobie, co on oznacza dla jednostki i dla narodu. Kiedy ugruntuje się w nim ta idea pokoju, zacznie ona emanować na otoczenie. Dzięki temu człowiek stanie się jednym z wielkich czynników sprzyjających duchowemu rozwojowi epoki. Ruch pokojowy jest jednym z najważniejszych elementów służących duchowemu oświeceniu.

(…)

Świadomość jest stanem uważności. To zdolność umysłu do poznania i to poznanie determinuje wszystkie ludzkie umiejętności. Człowiek może uświadamiać sobie to, co jest prawdziwe, albo pogłębiać swoją uważność na to, co przypomina rzeczywistość, lecz jest fałszem. Dlatego prawda albo fałsz jego domeny zależy od stanu jego uważności albo świadomości.

(…)

Świadomość musi być tym, co reprezentuje najwyższe atrybuty. Musi być w relacji do wszystkich wysokich atrybutów. Podnosimy naszą świadomość do poziomu świadomości Boga tam, gdzie postrzegamy wszystkie rzeczy, łącznie z nami samymi, w ich najwyższych przejawach. To stan, w którym potrafimy przeniknąć wzrokiem wszystkie okoliczności i warunki. Jak mawiają Mistrzowie, zasłona ostatecznie znika – zasłona, która wydawała się do tej pory oddzielać to, co śmiertelne czy fizyczne, od Ducha. Nie ma już ograniczeń. Śmiertelne i fizyczne koncepcje zostają odrzucone na rzecz tego, co prawdziwie duchowe.

(…)

Ta duchowa świadomość nie wyklucza aktywności zmysłowej. Prawdziwa aktywność zmysłowa zawsze zawiera się w najwyższej świadomości. Aktywność zmysłowa funkcjonująca prawidłowo jest prawdziwą aktywnością duchową. Zmysły – tak zwane – funkcjonują w ograniczonym zakresie tylko wtedy, gdy nie podlegają odpowiednim, określonym wpływom. Kiedy ich aktywność jest pobudzana duchowymi faktami, funkcjonują prawidłowo i wtedy mówimy, że są otwarte.

(…)

Niektórzy ludzie tak bardzo interesują się zmysłami psychicznymi albo niższymi fazami świadomości, że podporządkowują im całe ziemskie życie w stopniu uniemożliwiającym manifestację prawdziwej świadomości. Najlepszym rozwiązaniem jest odpuszczenie sobie tego wszystkiego i scalenie się z Całością.

(…)

Warto zastanowić się w tej perspektywie nad praktyką zaprzeczania jako skuteczną metodą wyzwalania tego doskonałego stanu. Zaprzeczanie ma wymazać z umysłu albo wykluczyć ze świadomości, a zatem z człowieka, doświadczenie albo proces, który jest nieprawdziwy albo pozornie sprzeczny z jego doskonałym stanem kompletności czy jedności. Ale czy powszechna praktyka zaprzeczania na polu naszej metafizyki jest rzeczywiście skuteczną drogą do takiego wyzwolenia? Jeśli tak praktykowane zaprzeczanie przynosi pożądany skutek, to dobrze, jeśli jednak tak nie jest, przekonajmy się, co tkwi u źródeł problemu i jaką skuteczną praktykę należy w tym względzie podjąć.

(…)

Uczeni wiodących uniwersytetów w Indiach, a szczególnie doktor Bose z uniwersytetu w Kalkucie, twierdzą, że wszelkie oznaki dziedziczności zniknęłyby, gdyby ludzie całkowicie wyrugowali myśl o dziedziczeniu. Oznaki dziedziczenia można zaobserwować nawet u roślin, możemy je jednak rozumieć jako przejawy myśli ludzi opiekujących się danymi roślinami.

(…)

Jezus powiedział, że nie powinniśmy nazywać żadnego człowieka na ziemi naszym ojcem, bo Ojciec nasz jest tylko jeden i mieszka w Niebie. To po Nim naprawdę dziedziczy człowiek i aby wykorzenić z umysłu wszystkie te szkodliwe myśli, wystarczy odwołać się do fundamentalnych dla naszego istnienia faktów. Na początku Bóg stworzył – to znaczy, że początek całego stworzenia jest w Bogu.

(…)

Mistrzowie mówią dużo o Bogu, lecz uważają Go za Jeden atrybut Istnienia – Istnienia jako jednego atrybutu albo jednego bytu obejmującego cały uniwersalny system, widzialny i niewidzialny. Umysł człowieka wykształcił swoją ideę Boga na podstawie przesądów. Ówczesny człowiek nie widział nic poza rzeźbionym obrazem. Było więc konieczne, by przywrócić go do świadomości tego, że on sam jest Bogiem, że nic nie oddziela tego, co indywidualne, od Uniwersalnego, by uświadomić mu, że człowiek jest integralną częścią całości i że jego natura jest identyczna z naturą całości.

ISBN 13: 978-83-969312-4-5
EAN: 9788396931245

Informacje dodatkowe

Waga300 g
Wymiary14,5 × 20,5 cm
Autor

Baird T. Spalding

Książka

okładka miękka

Objętość

418 stron